Kiedy państwo jest w poważnym kryzysie, wtedy najłatwiej poznać, który z polityków nadmiernie ulega emocjom i czyje horyzonty nie przekraczają doraźnych gierek czy kalkulacji politycznych. I właśnie wtedy mogą narodzić się prawdziwi mężowie stanu. Nasza historia zna takie przypadki.
W grudniu 1922 roku po wyborze Gabriela Narutowicza na prezydenta Rzeczypospolitej doszło do gwałtownych protestów. Stopniowo protesty te przeradzały się w polowania na odmiennie myślących. Na wystąpienia prawicy coraz ostrzej zaczęła reagować lewica, dochodziło do walk ulicznych. A gdy sytuacja zaczęła się z pozoru stabilizować, doszło do najgorszego – zabójstwa głowy państwa. I to zaledwie po czterech latach od odzyskania niepodległości! Kto wie, jak potoczyłaby się wówczas nasza historia i do jakiego stanu wojny domowej byśmy doszli, gdyby nie Maciej Rataj, ówczesny marszałek Sejmu?