Pierwsza – „romantyczna", według której Kaczyński szykujący się do politycznej emerytury odhacza właśnie kolejne pozycje ze swojej politycznej „bucket list", załatwiając sprawy dla niego osobiście ważne, które chciałby po sobie zostawić niezależnie od społecznych, gospodarczych czy politycznych kosztów, jakie trzeba będzie ponieść, zwłaszcza że to nie on je będzie ponosił. Druga, nazwijmy ją bardzo nieelegancko „psychiatryczną", zgodnie z którą prezes po prostu oszalał i nie ma sensu szukać racjonalnego wytłumaczenia tego, co robi, bo działa na oślep, bez planu, bez zdawania sobie sprawy z konsekwencji, a tym bardziej – bez liczenia się z nimi. Sądząc po przeciekach z samego PiS, wersja ta ma tam sporo zwolenników, a prezesa nikt nie rozumie i niewielu już próbuje.