Jak poinformował Facebook, przestępcy włamali się do 50 mln kont użytkowników i mogli dostać się do ich danych, podobnie jak do danych z Instagrama, Spotify, Tindera czy Airbnb i innych serwisów, do których logowano się za pomocą konta na Facebooku. Firma założona przez Marka Zuckerberga, który zresztą sam miał paść ofiarą hakerów, poinformowała, że zawiadomiła organa ścigania i podjęła wszelkie możliwe kroki do tego, by zabezpieczyć swoich użytkowników.
Przy okazji część ekspertów zaczęła zadawać pytania, czy Facebook jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo wszystkim swoim użytkownikom. Już w kwietniu 2018 r. Zuckerberg, zeznając przed komisją amerykańskiego Kongresu, przepraszał tych, którzy padli ofiarą afery Cambridge Analytica i obiecał wprowadzenie zabezpieczeń, które zapewnią większe bezpieczeństwo w przyszłości. Ostatni wyciek danych pokazuje, że nie mamy do czynienia z problemem czysto akademickim. Bo FB to nie jest zwykła platforma, ale narzędzie które zmieniło życie miliarda i setek milionów ludzi na świecie. Gdy pojawiają się poważne kłopoty w sprawie bezpieczeństwa lub możliwości manipulowania poglądami tylu osób, to w gruncie rzeczy wiemy, że przecież takie narzędzie powstało po raz pierwszy i że nie ma sprawdzonych mechanizmów zabezpieczenia, że oto wszyscy – zarówno twórcy, jak i użytkownicy – poruszamy się po zupełnie nieznanych lądach.
Dotąd zwykło się uważać, że najszybszym mechanizmem rozwoju technicznego i cywilizacyjnego były wojny i przemysł kosmiczny. Wtedy jednak odpowiedzialność za nowe wynalazki brało na siebie państwo, które ma monopol na wojsko i – aż do czasów Elona Muska – na eksplorację kosmosu. Teraz stajemy jednak przed zupełnie nowymi wyzwaniami. Dzisiaj rozwój technologiczny napędza kilka czy kilkanaście firm z Doliny Krzemowej. Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli coś pójdzie nie tak?
Jak ujawniła ostatnio firma badawcza CB Insights, Google inwestuje gigantyczne sumy w prace nad sztuczną inteligencją. W 2017 r. przeznaczono na to aż 15 proc. przychodów firmy, czyli ponad 16 mld dol.
Google dziś wydaje się absolutnym pionierem tzw. deep learningu, czyli możliwości samouczenia się maszyn, do czego można sprowadzić w pewnym uproszczeniu badania nad sztuczną inteligencją. Jak przypominał ostatnio „Dziennik Gazeta Prawna", w maju Google zaprezentował program, który potrafił np. dzwonić do zakładu fryzjerskiego, porozumieć się z fryzjerem i uzgodnić kalendarz wolnych miejsc z planem dnia osoby, dla której miał załatwić usługę. Na pierwszy rzut oka wygląda to fantastycznie. Ale doświadczenia z FB powinny nas uczulić, by zadawać pytania o złe wykorzystanie sztucznej inteligencji albo przejęcie kontroli nad nią przez hakerów.