Matka wychowywała go samotnie na „wielkiego człowieka": artystę, dyplomatę, bohatera narodowego. Chciała, by został skrzypkiem, ale słoń nadepnął mu na ucho. Kochał malować, ale orzekła, że to zła przyszłość: van Gogh popełnił samobójstwo w wieku 37 lat i żył w nędzy. Literatura? Tę ideę popierała: Goethego szanowano, Tołstoj został hrabią, a Victor Hugo senatorem.

Roman, potem Romain Gary, nie zawiódł matki. Skończył prawo, w czasie wojny był pilotem, potem pracował w dyplomacji, m.in. na placówkach w Los Angeles i Szwajcarii. I pisał. Wydał około 30 powieści i jako jedyny zdobył dwa razy Nagrodę Goncourtów: w 1956 r. za powieść „Korzenie nieba" i w 1975 r. za „Życie przed sobą", która napisał pod pseudonimem Emile Ajar.

Eric Barbier zekranizował autobiograficzną „Obietnicę poranka" Gary'ego jako opowieść o miłości matki – pełnej poświęceń, a jednocześnie zabierającej wolność. O kobiecie, która przywozi synowi na front lekarstwo, bo „w kokpicie są przeciągi", jednocześnie mówi: „Jak będzie trzeba, to umrzesz za mnie". To też film o synu naznaczonym zaborczą miłością, który po latach przyznał: „Zrobiłem wszystko, o co prosiła. Książki, Nagroda Goncourtów, konsul, ambasador. Królowe, aktorki, pieniądze. Czy ona wie, ile musiałem przejść, żeby szyli mi garnitury w Londynie? Odeszła. Nawet się nie dowiedziała". Film Barbiera jest tradycyjny, ale bardzo intensywny dzięki kreacji Charlotte Gainsbourg. Wbrew pozorom, żeby zagrać postać taką jak Nina Kacew, trzeba nie mniej odwagi niż do roli von Trierowej nimfomanki.

„Obietnica poranka", reż. Eric Barbier, dystr. Aurora Films

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95