Wszystko przez meteoryt, który uderzył w Ziemię, wzbijając gigantyczne ilości pyłu. Przysłoniły one słońce i na powierzchni naszej planety zapanowała wieczna, jakże wytęskniona zima. Puszysty śnieżek i przyjemny chłodek. No, powiedzmy, że przyjemny.

Główny bohater Jacob Solomon jest przeciwnego zdania. Przetrwał katastrofę wraz z kilkoma innymi osobami, odebrał również transmisję radiową, z której wynika, że pomoc dotrze za miesiąc. Tylko jak przeżyć ten czas na zimnie, bez rezerw żywnościowych czy choćby narzędzi? I tu właśnie do głosu dochodzi gracz. Jego zadanie sprowadza się do zadbania o podopiecznych i umiejętnego pokierowania nimi tak, by za 30 dni wciąż byli w doskonałej formie. Nie będzie to łatwe, bo i ekipa jest niezbyt dobrana. Christopher zna się co prawda na technice, a Maggie umie to i owo zreperować, lecz Blane i Wendy mają już swoje lata. Trzeba na nich chuchać i dmuchać, dbać, by nie padli z głodu.

Ukrywająca się w starym kościele grupka ocalonych będzie miała ręce pełne roboty. Przetrwanie wymaga bowiem przeczesania okolicznych budynków i wyszukania w nich wszystkiego, co może się przydać, odpierania ataków dzikich zwierząt czy chociażby dbania o ogień. Z czasem zgromadzone na wstępie zapasy zaczną się niebezpiecznie kurczyć i trzeba będzie udać się na polowanie. W okolicy pojawią się inni ludzie, nie zawsze pokojowo nastawieni. Będzie się sporo działo, chociaż tempo akcji „Impact Winter" nie należy do najszybszych. Tę i inne wady gra nadrabia sugestywną atmosferą oraz sporą swobodą działania. No i chłodem, który wręcz bije z ekranu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95