Pamiętam szokującą karierę heroiny na warszawskich podwórkach. Niestety, kilku moich kolegów przeszło taką drogę jak bohater filmu i już nie żyją. Widziałem podobną niemoc rodziców, którzy w pewnym momencie załamywali ręce, bo nie mogli zrobić dla dziecka więcej. Dobrze by było, gdyby ten film był wyświetlany w szkołach, jak lektura.
Jestem lynchystą. Znam wszystkie filmy Davida Lyncha, uwielbiam też serial „Miasteczko Twin Peaks". Gdy byłem młodszy, śledziłem z wypiekami na twarzy poprzednie sezony w telewizji. Podobało mi się, że nie było tam głównego bohatera, a każda postać była poprowadzona w oddzielnym wątku. Każdy był ciekawy, miał swoją tajemnicę, był na swój sposób wyjątkowy. Do dzisiaj lubię tę abstrakcyjną lynchowską narrację. Czekałem na kontynuację z 2017 r., ale trochę się zawiodłem. Wydaje mi się, że Lynch po prostu zestarzał się, nie kontroluje już tych wątków, a poziom abstrakcji jest przytłaczający. Zakończenie pozostawiło we mnie niedosyt, nawet jeśli ten reżyser zawsze zostawia widzowie duże pole do interpretacji. Klimat „Twin Peaks" odkryłem w serialu „Stranger Things". Jest w nim tajemnica, kosmici, inny świat, do którego można przejść, i ciekawe zabiegi filmowe. Czekam na trzeci sezon.