Pola Negri. Pierwsza Polka w Hollywood

Pola Negri. Przekonywała, że kobieta nie musi być dziewicą albo wampem. Że ma prawo do bycia sobą, do miłości i wolności.

Publikacja: 17.04.2020 10:00

Pola Negri. Pierwsza Polka w Hollywood

Foto: NAC

W jej życiu odbił się XX wiek ze swoimi wielkimi przemianami, nadziejami i tragediami. Dziewczynka z Lipna, która miała odwagę biec za marzeniami, stała się wielką gwiazdą kina niemego. Królową Hollywoodu. Podbiła amerykańską fabrykę snów jako pierwsza Europejka, jeszcze przed Gretą Garbo i Marleną Dietrich. Przełamywała bariery, tworzyła trendy. Mężczyźni byli nią zafascynowani, ale uwielbiały ją też kobiety, którym przypominała, że mają prawo do wolności. Tylko czy była szczęśliwa?

W 1970 r. Pola Negri wydała autobiografię „Pamiętnik gwiazdy", ukazało się też sporo jej biografii. A jednak niełatwo dotrzeć do prawdy o jej życiu: dużo tu tajemnic, kreacji, fałszywych tropów.

Apolonia Chałupiec urodziła się 3 stycznia 1897 r. w Lipnie. Jej ojciec, Słowak z domieszką krwi cygańskiej, był rzemieślnikiem. Został aresztowany przez Rosjan za „działalność wywrotową" i zesłany na Syberię, z której nigdy nie wrócił. Matka w 1902 r. przeprowadziła się z córką do Warszawy. Do mieszkania na poddaszu przy ulicy Browarnej. Z tamtego czasu zapamiętała smak biedy. I trzepak na podwórku, na którym wywijała koziołki. Robiła to tak zgrabnie, że sąsiedzi pracujący w operze namówili ją, by spróbowała dostać się do szkoły baletowej. Udało się. Apolonia jako 11-latka wystąpiła w „Jeziorze łabędzim". Jej baletową karierę przerwały początki gruźlicy. Po kuracji w Zakopanem dziewczynka przeniosła się do szkoły teatralnej. Jako 16-latka zadebiutowała na scenie w „Ślubach panieńskich" Fredry. Rok później zwróciła na siebie uwagę w pantomimie „Sumurum" wystawionej przez Ryszarda Ordyńskiego. Wtedy już zamieniła się w Polę Negri – nazwisko zapożyczyła od włoskiej poetki Ady Negri.

Ze sceny szybko trafiła na ekran. Wiceprezes Teatrów Rządowych Kazimierz Hulewicz polecił ją Aleksandrowi Hertzowi, właścicielowi wytwórni filmowej Sfinks. W 1914 r. odbyła się premiera jej pierwszego filmu „Niewolnica zmysłów". To historia dziewczyny, która zostawia wybranka, by związać się z bogatym mężczyzną. Kamera pokochała Polę Negri, porównywano ją do duńskiej gwiazdy Asty Nielsen. Wystąpiła jeszcze w siedmiu innych polskich produkcjach m.in. w „Bestii", która została zrekonstruowana cyfrowo w stulecie premiery.

Pałac w Beverly Hills

Do Berlina sprowadził Negri Ryszard Ordyński, wówczas asystent reżysera teatralnego Maxa Reinhardta. Wystąpiła w niemieckiej wersji „Sumurum", a potem znów wciągnął ją przemysł filmowy. Najważniejsze stało się spotkanie z Ernstem Lubitschem. Razem zrobili „Oczy mumii Ma" o dziewczynie porwanej i przetrzymywanej w egipskiej świątyni, „Carmen", gdzie jako femme fatale doprowadzała do zguby hiszpańskiego kawalerzystę, „Madame DuBarry", w której wcieliła się w kochankę Ludwika XV. Te tytuły podbiły Amerykę. W czasach, gdy aktorki były na ekranie albo dziewicami albo wampami, Pola Negri przypominała, że kobieta ma prawo do życia, miłości, zabawy. Ona sama była już wówczas rozwódką – nie udało się jej małżeństwo z hrabią Dąbskim. Miała 25 lat i za namową zachwyconego nią Chaplina wyruszyła do Ameryki. Gdy zeszła w Nowym Jorku z pokładu statku, witały ją tłumy. Czekał też na nią z kontraktem Adolf Zukor z wytwórni Paramount.

W latach 1923–1928 wystąpiła w 20 filmach. „Bella Donna", „Tancerka hiszpańska", „Cesarzowa", „Kwiat nocy", „Biała księżniczka". Grała pokojówki i księżniczki, artystki i morderczynie, ale wszystkie jej bohaterki były niezależne i silne. Symboliczną postać stworzyła w „Światowej kobiecie". Zjawia się tam w amerykańskim miasteczku i na powitanie słyszy: „Zepsute kobiety nie są tu mile widziane". A ona przyjechała z Włoch: pali, pije drinki, nosi się ekstrawagancko, na ramieniu ma wytatuowaną czaszkę, uwodzi. I tak już zostało. Amerykańskie aktorki romansowały na ekranie, by zdobyć męża. Europejki przywiozły do USA odrobinę szaleństwa, niezależności, ideę miłości, która nie musi kończyć się przed ołtarzem.

W Stanach Zjednoczonych Pola Negri pracowała z Lubitschem, Mauritzem Stillerem i wieloma innymi reżyserami. Stała się megagwiazdą. Zarabiała w przeliczeniu na obecne stawki ok. 10 mln dolarów rocznie. Mieszkała w pałacu w Beverly Hills, miała zastępy służby, kupiła zamek we Francji, do którego przeprowadziła matkę, spotykała się z artystami i politykami. Narzucała mody – kobiety chciały się czesać jak ona i chodzić w botkach na wysokich obcasach. Negri dodatkowo rozpalała wyobraźnię fanek, romansując z legendami. Ale jej związki nie były szczęśliwe. Charles Chaplin oczekiwał, że wycofa się dla niego z kina, stanie się żoną i matką. Rozstali się. A potem była wielka miłość: Rudolf Valentino. Para półbogów. Po latach ten związek zaczął budzić wątpliwości. Żona, z którą „latynoski kochanek" się rozwiódł, nie ukrywała, że ich życie seksualne pozostawiało wiele do życzenia, a już po śmierci gwiazdora zaczęto mówić o jego skłonnościach homoseksualnych. Ale w połowie lat 20. ubiegłego wieku rozpalał wyobraźnię milionów kobiet. Więc Negri i Valentino byli reklamą dla studia filmowego.

Wytwórnie dla promocji zawsze wykorzystywały plotki. W Paramount wymyślono też rywalizację między Negri i Glorią Swanson. Towarzyskie rubryki były pełne historyjek o tym, jak Pola wypuszcza na korytarz wytwórni koty, których bała się Gloria. Po latach obie wspominały, że nie było między nimi niechęci, ale te opowieści dobrze się sprzedawały. Gdy Valentino zmarł w 1926 r., świat obiegły relacje z pogrzebu. Negri odegrała tam sceny jak z filmu, mdlejąc i rzucając się na trumnę. Amerykanie przyjęli to jak próbę autoreklamy. Nie wybaczono jej również tego, że niedługo później wyszła za mąż – tym razem za gruzińskiego księcia Serge'a Mdivaniego. A to znów była klapa. I tragedia, gdy Negri poroniła.

Ulubienica Hitlera

Na przełomie lat 20. i 30. kariera Negri w USA zaczęła przygasać. Próby udźwiękowionego kina nie przeszła niejedna gwiazda kina niemego. Negri miała niski głos, pięknie śpiewała, ale wciąż zachowała polski akcent. Wróciła więc do Niemiec. Tak naprawdę początkowo jej tam nie chciano. Minister propagandy Joseph Goebbels wpisał ją na czarną listę artystów, doszukując się jej „złego pochodzenia". Musiała złożyć zaświadczenie, że nie ma żydowskich przodków, a tak naprawdę uratowała jej niemiecką karierę rekomendacja Adolfa Hitlera, który okazał się jej wielbicielem. W czasie gdy czuło się już narastanie nazizmu, gdy Marlena Dietrich uciekała z Niemiec do USA, Negri podpisywała kontrakty z producentami z wytwórni UFA zarządzanej przez nazistów. Zagrała w kilku filmach: „Mazurce", „Moskwa – Szanghaj", „Tango Notturno". Zreflektowała się późno, w 1942 r. Cały majątek zostawiła w Niemczech i przez Francję, z dwiema walizkami, wróciła do Ameryki. Tym razem nikt na nią nie czekał. Szczęśliwie, zaraz po przyjeździe, spotkała Margaret West. Kompozytorka była zamożną osobą i admiratorką Poli Negri. Zaprosiła ją do swojego domu. Odtąd mieszkały we trzy – West, Negri i jej matka, którą aktorka sprowadziła za ocean.

West namawiała Negri, by wróciła na ekran. Ona się broniła. Odmówiła, gdy Billy Wilder zaproponował jej rolę w „Bulwarze zachodzącego słońca". „Nie będę dyskredytowała własnej kariery" – odpowiedziała. Starą divę, gotową zabić, by jeszcze raz stanąć w świetle reflektorów, zagrała Gloria Swanson. Dostała za to Oscara. Negri stanęła przed kamerą dopiero w 1964 r. Zagrała epizod w „Księżycowych prządkach" Jamesa Nelsona. Przeszły bez echa, Oscara – o którym marzyła – nie było.

Na plan już nie wróciła. Mieszkała z West i matką w Teksasie. Napisała kiedyś, że jej relacja z West była tylko przyjacielska. Nikt w to nie wierzył. Jakkolwiek było, przeżyły razem szmat życia. West umarła w 1963 r. Negri, odziedziczyła po niej dzieła sztuki i comiesięczną pensję. Poza tym miała firmę maklerską. W 1974 r. odszukał ją Steven Spielberg, oferując rolę w „Sugarland Express". Za późno, już wówczas traciła wzrok. Zmarła w San Antonio 1 sierpnia 1987 r. Miała 90 lat. Była samotna. Do końca miała tylko wspomnienia. 

W jej życiu odbił się XX wiek ze swoimi wielkimi przemianami, nadziejami i tragediami. Dziewczynka z Lipna, która miała odwagę biec za marzeniami, stała się wielką gwiazdą kina niemego. Królową Hollywoodu. Podbiła amerykańską fabrykę snów jako pierwsza Europejka, jeszcze przed Gretą Garbo i Marleną Dietrich. Przełamywała bariery, tworzyła trendy. Mężczyźni byli nią zafascynowani, ale uwielbiały ją też kobiety, którym przypominała, że mają prawo do wolności. Tylko czy była szczęśliwa?

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów