Kluczem do tych poczynań jest algorytm, czyli ciąg jasno określonych kroków prowadzących do wykonania zadania (algorytmem jest np. przepis na zupę). Okazuje się, że algorytmy przerobione na programy komputerowe prowadzą do zadziwiających rezultatów: dzięki uczeniu maszynowemu są zdolne do gry w szachy na takim poziomie, że nie umieją im sprostać ludzcy mistrzowie. Świetnie sobie radzą, naśladując improwizacje muzyków jazzowych, ich poezja haiku daje do myślenia znawcom. Algorytmy malują obrazy w stylu Rembrandta i komponują fugi w stylu Bacha. Może jedynie powieści wychodzą im nie najlepiej, bo z trudem składają się na zamkniętą całość.




Du Sautoya najbardziej niepokoi to, że algorytmy komputerowe wzięły się do kreowania dowodów matematycznych, i to z sukcesami. Naukowiec docieka, jak to możliwe, skoro oprócz znajomości dziedziny wymaga to także ogólniejszego spojrzenia i świadomości celu, do którego się zmierza. A i tu komputer radzi sobie sprawnie.

Du Sautoy pisze o tym kompetentnie, bo zna się na muzyce, na matematyce i na algorytmach. Wymowa jego książki jednak uspokaja: na dziś ani artystom, ani matematykom nie grozi odesłanie przez komputery na zieloną trawkę, ponieważ wciąż jest to działalność naśladowcza. Algorytmy potrafią budować dzieła na obraz i podobieństwo cudzych; jeśli nie zaczerpną inspiracji z już istniejących, cała robota na nic. Ale kto może wiedzieć, co przyniesie jutro?