„Kwestia rosyjska. Jak budowano naród i imperium”. Rosyjskie pytania o własną wielkość

Brawurowo napisana książka Serhiia Plokhy'ego, ukraińskiego historyka pracującego na Harvardzie, opisuje dzieje powstawania imperium rosyjskiego i próby stworzenia z ziem wschodniosłowiańskich jednego spójnego organizmu.

Publikacja: 15.03.2019 17:00

„Kwestia rosyjska. Jak budowano naród i imperium”. Rosyjskie pytania o własną wielkość

Foto: materiały prasowe

Dostajemy więc dzieje Rusi Kijowskiej (do której roszczą pretensje i Ukraina, i Rosja), okres panowania Mongołów, mozolne wybijanie się Moskwy na czoło ruskich księstw, kwestię prawosławia i wytrwałe zbieranie ziem ruskich, które z najlepszym skutkiem dokonało się za komunistów, bo to Józef Stalin w tym „zbieraniu" zaszedł najdalej. Potęga zrodzona w Moskwie za czasów Iwana III przez stulecia próbowała przekonać innych mieszkańców regionu, że powinni się do niej przyłączyć – po dobroci, ale gdy to się nie udawało, uciekano się do argumentu siły.

Rosja ma kłopot z narodami wschodniosłowiańskimi. Przez stulecia nie mogła się zdecydować, czy są one jedynie częściami narodu wielkoruskiego, czy odnogami trójjedynego narodu wszechruskiego. Czy Małorusini, dzisiejsi Ukraińcy, to zwykli Rosjanie, czy też bratni naród? Cel był jeden: dominacja polityczna, kulturowa i religijna na ziemiach, które Moskwa uznała za swoje. Teorie i koncepcje zmieniały się często. Zdarzały się też pomysły całkiem liberalne. Raz więc rusyfikowano, innym razem wspierano miejscowe języki. Czasem łatwo się w tym pogubić. Gubili się sami zainteresowani – w pewnym okresie można było być represjonowanym za rosyjski szowinizm i białoruski nacjonalizm jednocześnie.

Plokhy opisuje te próby w sposób porywający, ale zachowuje chłodny umysł historyka – nie ocenia, nie potępia. Choć jako Ukrainiec sympatyzuje ze swoim krajem, który wcale nie chce tworzyć z Rosjanami jednego narodu. Nie ma więc w książce wrogości wobec Rosjan ani utyskiwań przedstawiciela prześladowanej nacji. Historyk przedstawia wkład wielu Małorusinów w budowę imperium. Ukazane za to są dylematy i pytania Rosjan. Jak mają o sobie i otaczającym ich świecie myśleć? Jak pomieścić w imperium przekonanie o wielkości swego narodu i zaspokoić potrzeby innych? Plokhy rozumie, że Moskwa stworzyła imperium, a to imperium się niedawno rozpadło i Rosjanie próbują się w tym jakość odnaleźć. Oczywiście nie akceptuje metod Putina, bliższa jest mu postawa Brytyjczyków wobec ich dawnych kolonii.

Plokhy uświadamia nam też, jak głębokie korzenie ma dzisiejszy konflikt ukraińsko-rosyjski, i cytuje dawnych autorów, którzy inspirowali Putina. Wojnę w Donbasie wpisuje w tysiącletnie dzieje, ale uważa też, że stanowi ona kres nadziei Moskwy na „zjednoczenie" Rosjan i Ukraińców (oraz Białorusinów). Wojna, która może nam już trochę spowszedniała, jawi się tu jako wydarzenie najwyższej rangi, o którym dużo będzie w przyszłych podręcznikach. Nie chodzi o skalę tej wojny, ograniczoną przecież, ale o jej znaczenie ideowe – rowu między Ukraińcami i Rosjanami nie da się już zasypać. Książka ma trochę drobnych błędów faktograficznych, ale najbardziej brakuje opisania roli innych narodów (Bałtów, narodów Kaukazu, Azji Centralnej itp.) w dziejach imperium. Właściwie są to tylko dzieje wschodniej Słowiańszczyzny.

Choć historia Polski i sprawa polska pojawiają się w tej książce co chwila, bo Polacy długo konkurowali z Rosjanami w Europie Wschodniej, i widać spory szacunek autora dla żywotności polskiej kultury, tak atrakcyjnej dla wielu wschodnich Słowian, to dziwi brak odniesień do prac polskich badaczy, którzy przecież w kwestii relacji między narodami Polski, Rosji, Białorusi i Ukrainy sporo powiedzieli oraz napisali. Dlatego warto „Kwestię rosyjską" czytać równocześnie ze znakomitą książką prof. Andrzeja Nowaka „Metamorfozy Imperium Rosyjskiego 1721–1921", która wyszła nakładem Wydawnictwa Literackiego raptem trzy miesiące wcześniej.

Serhii Plokhy, „Kwestia rosyjska. Jak budowano naród i imperium", przeł. Łukasz Witczak, wyd. Znak Horyzont, Kraków

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Dostajemy więc dzieje Rusi Kijowskiej (do której roszczą pretensje i Ukraina, i Rosja), okres panowania Mongołów, mozolne wybijanie się Moskwy na czoło ruskich księstw, kwestię prawosławia i wytrwałe zbieranie ziem ruskich, które z najlepszym skutkiem dokonało się za komunistów, bo to Józef Stalin w tym „zbieraniu" zaszedł najdalej. Potęga zrodzona w Moskwie za czasów Iwana III przez stulecia próbowała przekonać innych mieszkańców regionu, że powinni się do niej przyłączyć – po dobroci, ale gdy to się nie udawało, uciekano się do argumentu siły.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami