Na ulicy stała dziwna ściana – tłoczące się przy niej kobiety nazywały ją „ścianą furii" i coś na niej wypisywały. Przystanąłem zatem i ja. Przez chwilę czytałem pozostawione tam napisy. „Moja córko, moja wnuczko, będziecie żyć w lepszym świecie, jestem tu dla was", „Chcemy tylko tego, by szanowano nasze prawa. Walczymy jedynie o naszą godność" – czytałem zdumiony. Porozmawiałem chwilę z obecnymi tam aniołami trzeciego chóru. Zarzucają miłującym „prawo i sprawiedliwość", że łamią ich prawa, że ograniczają ich wolną wolę. Byłem nieco zakłopotany i zdezorientowany. Pewnie część tego, co usłyszałem, to fałsz, ale chyba będę musiał ten temat zgłębić. Na razie nie potrafię zająć na ten temat stanowiska, choć intuicja podpowiada mi, że cała ta akcja wymierzona jest w porządek ustanowiony przez Twojego Ojca przed wiekami, a przecież jak powiada Paweł, Prawa nie można unieważnić.
Spotkałem się z aniołem Jarosława. Widziałem też rzecz jasna i jego samego. Człek to miły, podkreślający przywiązanie do głoszonych przez Ciebie wartości, aczkolwiek przebiegły i sprytny. Czasem sprawia wrażenie posłanego jak owca między wilki, ale nie potrafię jeszcze ocenić, czy jest roztropny jak wąż i nieskazitelny jak gołębica. Ma kota. Jego anioł pytał mnie, dlaczego w moich listach do nich jest tak dużo krytycznych uwag pod ich adresem. Usiłowałem mu wyjaśnić, że „komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie", odwołałem się też do starej zasady, która mówi, że kogo „Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swojego ukochanego syna". Wskazywałem mu też na słowa Pawła, którego na krótko pozbawiłeś wzroku, a który do Hebrajczyków pisał w podobnym tonie. Nie wiem, czy zrozumiał. Wydawało się, że tak. Jak będzie, czas pokaże.
Zauważyłem, że snują oni tu różnego rodzaju intrygi pomiędzy sobą. Anioł Jacka o podwójnym nazwisku wystąpił przeciwko swojemu bratu od Donalda. Popiera go anioł Jarosława i cały jego obóz. Czuję, że bardzo mocny jest tu nasz nieprzyjaciel strącony przed wiekami w otchłanie za nieposłuszeństwo. Intryga ta znajdzie zapewne swój finał, zanim list ten do Ciebie dojdzie. Po krótkim pobycie i niewielu spotkaniach widzę, że Twoja i doradców decyzja, by mnie tu przysłać, była słuszna. Z wyżyn niebieskich nie wszystko widać dostatecznie dobrze. W kolejnych listach będę informował o spotkaniach z aniołem Grzegorza. Umówiony jestem również z moim bratem od Ryszarda. Ale już dziś widzę, że czeka tu na mnie dużo pracy. Naród to bowiem dobry, ale ma skłonności do wchodzenia na niewłaściwe drogi.