To jedynie zarys tego, co dzieje się w filmie Sama Levinsona, autora wystrzałowego „Assassination Nation" (2018) oraz szeroko komentowanego serialu „Euforia" (2019). W „Malcolmie i Marie" bohaterowie gadają, dialogi podawane są ostro, bez żadnego znieczulenia. I choć sporo miejsca zostaje poświęcone kondycji kina oraz krytyki filmowej (mężczyzna wygłasza tyradę, w której atakuje jedną z oceniających jego pracę recenzentek, wytykając jej to, że nie potrafi poprawnie odczytać jego obrazu, gdyż skupia się wyłącznie na kwestiach rasowych, zupełnie tak, jakby film nie mógł być po prostu filmem, a zapomina o warstwie formalnej), to aspektem wyróżniającym film Levinsona i podnoszącym jego rangę jest próba uchwycenia istoty związku oraz pojawiających się na jego fasadzie rys i pęknięć.