Cisza wyborcza została w Polsce wprowadzona w 1991 r., czyli prawie 30 lat temu, przed upowszechnieniem się internetu, czyli w zupełnie innym społeczeństwie, które dopiero uczyło się, czym są prawdziwe kampanie wyborcze i prawdziwe wybory. Słowa „prawdziwe" używam tu w prostym, zapomnianym sensie: „niekomunistyczne". Do 1989 r. – co niektórzy jeszcze pamiętają – istniała tylko jedna partia – zwana robotniczą (nawet jeśli jej dwóch satelitów miało w nazwach „demokratyczne" i „ludowe", to i tak były częścią systemu jednopartyjnego i nie ma co wierzyć w banialuki, że jej członkowie tak naprawdę byli dysydentami). Ta jedna jedyna partia była tak pewna swojej wygranej, że nie prowadziła właściwie żadnej kampanii, tylko wywieszała nudne plakaty z hasłem „Głosuj na Front Jedności Narodu". Chodzenie na wybory nie było dosłownie przymusowe, ale ci, którzy się wymykali, byli odnotowywani i mogli mieć jakieś przykrości, na przykład w pracy. Wybory były wedle prawa tajne, ale partia wzywała do głosowania jawnego, bez skreśleń i bez wchodzenia do kabiny. Miał to być wyraz zaufania obywateli do rządzących.
Na swoje pierwsze wybory poszłam w 1965 r., w towarzystwie Mamy i brata. Mama pierwsza wzięła swoją kartę wyborczą i weszła do kabiny. Po niej wszedł mój brat, a po nim ja. Nie miałam poczucia, że robię coś odważnego, dysydenckiego, po prostu zrobiłam to co Mama i brat. Jak już byłam w kabinie, coś tam przekreśliłam lub dopisałam coś w rodzaju: „Generał Anders wam pokaże". Po jakimś czasie ktoś przyszedł do naszego Taty, żeby go upomnieć, że rodzina nie zachowuje się jak należy i daje zły przykład innym głosującym.
Cztery lata później, czyli w 1969 r., wiele osób nie poszło na wybory – rozrzucały ulotki i pisały na ścianach: „Sami rządzicie, sami się wybierajcie". „Wiele" w powyższym zdaniu może oznaczać setkę albo i więcej osób, co było w tym czasie raczej sporo, i ubecja przeprowadziła wówczas, w przeddzień wyborów, wiele rewizji i aresztowań.
Właściwie, na zdrowy rozum, nie wiadomo, po co komunistom potrzebne były i są wybory. Nawet w Korei Północnej co kilka lat przeprowadzane są wybory i Robotnicza Partia Korei zdobywa zazwyczaj prawie 90 proc. głosów, a pozostałe mandaty poselskie otrzymują, oczywiście, partie „demokratyczna" i „ludowa", jak w PRL.
Nie wiadomo też dokładnie, na co komu potrzebna jest cisza wyborcza. Rok po wprowadzeniu jej w Polsce Sad Najwyższy zniósł ją w USA, jako niekonstytucyjną, ograniczającą wolność słowa. Nie jest też stosowana w wielu innych krajach.