Podczas szczytu klimatycznego COP 21 w Paryżu japoński premier Shinzo Abe podkreślał wagę współpracy z Zachodem odnośnie walki z zagrożeniem terrorystycznym. Dziś minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo, Taro Kono, publiczne dał do zrozumienia, że zagrożone może być nawet japońskie bezpieczeństwo w zakresie cyberprzestrzeni.

Dla Japonii to kwestie szczególnie ważne, ponieważ w najbliższej przyszłości kraj będzie gospodarzem szczytu grupy G7 (2016 rok) oraz letnich igrzysk w 2020. Na razie nie wymienia się żadnych konkretnych obiektów infrastruktury, które mogą stać się celem dla ekstremistów, jednak japońskie władze zalecają juz teraz ostrożność.

Ministerstwo twierdzi, że Państwo Islamskie jest szczególnie sprawne jeżeli chodzi o rekrutację sympatyków za pośrednictwem sieci społecznościowych. Potrafi także znakomicie radzić sobie z sianiem zamętu przy pomocy nowych technologii. Japonia do tej pory nie doświadczyła ataku ze strony islamistów na własnym terenie, jednak na początku roku doszło do egzekucji dwóch porwanych Japończyków uprowadzonych przez IS. Były niejako karą dla państwa za zaangażowanie we współpracę ze Stanami Zjednoczonymi w zakresie koalicji antyekstremistycznej.

Rząd Japonii podkreśla, że zdaje sobie sprawę z rosnącego zagrożenia, które może nadejść w każdej chwili. W szczególności, gdy w grę wchodzą ważne międzynarodowe wydarzenia. W tym celu zostanie nasilona współpraca z amerykańską i brytyjską agencją wywiadowczą. Dla Japończyków bardzo cenne mogą okazać się doświadczenia Brytyjczyków z MI6 zdobyte podczas organizacji igrzysk w Londynie sprzed 3 lat. Wówczas dodatkowe bezpieczeństwo podczas imprezy zapewniało ponad 18 tys. żołnierzy (ponad dwukrotnie więcej niż kontyngent wysłany przez Wielką Brytanię do Afganistanu) oraz tysiące funkcjonariuszy firm ochroniarskich.