Sąd uznał, że były prezydent naruszył dobra osobiste i godność prezesa PiS, i nakazał go przeprosić.
>> Sąd: Wałęsa ma przeprosić Kaczyńskiego
Zawsze pojawia się duża wątpliwość czy politycy występujący w debacie publicznej, często ostrej, pełnej personalnych ataków powinni występować przeciwko sobie na drogę sądową. Czy ich nazwijmy to skóra nie powinna być grubsza, a ciężkie słowa które padają są niejako kosztem uczestnictwa w emocjonalnym politycznym sporze. Bo przecież zarzuty o polityczną czy moralną odpowiedzialność polityka wobec jakiegoś wydarzenie są treścią polityki. Sprawa Kaczyński - Wałęsa mimo, że mieści się w definicji klasycznego sporu, nie dotyczy jednak sporu o opinie czy oceny, ale donosi się do faktów i to zdecydowało o porażce byłego prezydenta.
Lech Wałęsa we wpisie na Facebooku zarzucił Kaczyńskiemu, że ten jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską, rozkazując lądowanie we mgle, nazywając go smoleńskim mordercą 95 osób. A to już nie emocjonalna opinia, ale konkretny zarzut, którego Wałęsa przed dwoma tygodniami nie potrafił udowodnić w postępowaniu sądowym. A obrona sprowadzająca się to twierdzenie że
„Wszystko co mówiłem, mówiłem w dyskusji politycznej. Takie mam zdanie o Kaczyńskim. Z niczego się nie wycofuje - było to zdecydowanie za mało aby przekonać sąd.