PiS-u lot manewrujący - komentuje Tomasz Pietryga

Państwo, które nie jest gotowe do dalszego podporządkowywania się orzeczeniom Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wpisuje się w proces podobny do brexitowego, w proces wyjścia – to słowa prezesa Trybunału Sprawiedliwości UE Koena Lenaertsa.

Publikacja: 25.10.2018 19:40

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Chciał niewątpliwie zdopingować polski rząd do jak najszybszego wdrożenia decyzji unijnego sądu w sprawie Sądu Najwyższego. Prawo i Sprawiedliwość co prawda już zadeklarowało, że będzie respektowało unijne prawo i decyzję TSUE zamrażającą część ustawy o SN, jednak nikt nie powiedział, że stanie się to szybko. Taka deklaracja to wygodna pozycja startowa w kolejnej odsłonie sporu o praworządność. Pozwala wyciszyć przynajmniej na pewien czas emocje związane z zarzutami o polexit rozniecone przez Zbigniewa Ziobrę jego niefrasobliwym wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zapisów traktatu o funkcjonowaniu UE w trakcie kampanii wyborczej do samorządu.

Czytaj także: Rząd przygotowuje formalny powrót sędziów do SN

Czytaj także: Różne wizje wdrażania postanowienia Luksemburga

Niesłuszne wydają się komentarze, że minister sprawiedliwości zapłaci za swój wyskok głową. Zbigniew Ziobro zrobił to, co w jego sytuacji zrobiłaby większość polityków PiS, którzy tak jak on twierdzą, że mamy do czynienia z sędziowskim buntem, a Unia wtrąca się w sprawy suwerennego państwa. Za co miałby więc zostać ukarany?

Z wypowiedzi polityków prawicy można jednocześnie wyczytać, jaki będzie tryb postępowania w sprawie decyzji TSUE. Coraz częściej słyszy się, że potrzebna jest nowelizacja ustawy o SN, a powrót sędziów będzie możliwy, gdy przejdą procedurę nominacyjną, która biegnie przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Tyle że sędziowie przymusowo odesłani w stan spoczynku wielokrotnie kwestionowali konstytucyjność nowej KRS, podobnie jak samo obniżenie im wieku emerytalnego i skrócenie kadencji pierwszej prezes SN. Ponadto nowela obejmowałaby również prof. Małgorzatę Gersdorf, która nigdy nie uznała swojego przejścia w stan spoczynku.

Reklama
Reklama

Jeżeli PiS stworzy teraz, wypełniając decyzję TSUE, taką prawną ścieżkę powrotu, to sędziowie staną nagle przed poważnym dylematem. Jednak ich dotychczasowa postawa wskazuje na to, że raczej na tę ścieżkę nie wejdą, utrzymując, że sama decyzja TSUE w ich sprawie wystarczy do powrotu. W ten sposób powstanie kolejny węzeł w nierozwiązywalnym konflikcie prawnym. Ale też doskonałe alibi dla obozu władzy, że przygotował rozwiązania umożliwiające powrót sędziów, tylko że oni nie chcą z nich skorzystać. Ten spór to nieustanna gra w szachy.

PiS-u lot manewrujący będzie zatem prawdopodobnie trwał, utrzymując reformy SN w stanie zawieszenia, z nadzieją na przełom, który może nastąpić po wyborach do europarlamentu i wyłonieniu nowych władz unijnych instytucji.

Chciał niewątpliwie zdopingować polski rząd do jak najszybszego wdrożenia decyzji unijnego sądu w sprawie Sądu Najwyższego. Prawo i Sprawiedliwość co prawda już zadeklarowało, że będzie respektowało unijne prawo i decyzję TSUE zamrażającą część ustawy o SN, jednak nikt nie powiedział, że stanie się to szybko. Taka deklaracja to wygodna pozycja startowa w kolejnej odsłonie sporu o praworządność. Pozwala wyciszyć przynajmniej na pewien czas emocje związane z zarzutami o polexit rozniecone przez Zbigniewa Ziobrę jego niefrasobliwym wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zapisów traktatu o funkcjonowaniu UE w trakcie kampanii wyborczej do samorządu.

Reklama
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Smutny obraz Trybunału Konstytucyjnego
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Prawne
Łukasz Cora: Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Zmarnowana szansa na jawność wynagrodzeń
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rejterada ekipy Bodnara
Opinie Prawne
Piątkowski, Trębicki: Znachorzy próbują „leczyć” szpitale z długów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama