Jubileuszowe rozważania o stanie „Rzeczpospolitej" A.D. 2050 zależą tyleż od autorskiego doboru wyzwań globalnych, co własnych ocen na temat możliwości wykorzystania przez Polskę szans rozwojowych i uniknięcia zagrożeń. Cytując Stanisława Jerzego Leca: „Nie każdy umie tańczyć do muzyki przyszłości", warto zwrócić uwagę na rolę muzyki w tańcu. Załóżmy, że muzyką przyszłości są światowe trendy – w demografii, środowisku naturalnym i technologii. Na nich oparte są projekcje futurologiczne wiodących organizacji międzynarodowych. Inne zmiany albo są pochodnymi tych megatrendów – tak jak zjawiska na rynku pracy – albo też są mniej trwałe, ponieważ w większym stopniu zależą od polityk publicznych – tak jak stabilność finansowa.
Megatrendy mają zróżnicowany wpływ na państwa w zależności od ich położenia geograficznego. To z jednej strony uzasadnia analizę np. wpływu zmian klimatycznych na gospodarkę. A z drugiej strony inspiruje do analizy siły politycznej państw z perspektywy geostrategicznej.
Megatrendy rządzą
My, ekonomiści, mamy problem z takimi analizami. W coraz bardziej skomplikowanym i współzależnym świecie coraz mniej polegamy na modelach, a coraz więcej eklektycznie dywagujemy o przyszłości. Trudno tu o rygoryzm poznawczy, ale przynajmniej warto zapewnić tym rozważaniom wewnętrzną spójność, aby odcedzić fantasmagorie od megatrendów o znaczącym wpływie na rozwój państw czy na geopolitykę, aby wreszcie zeszły na poziom ludzkich obaw lub oczekiwań. Jeśli jeszcze opatrzymy to klauzulą, że od sprostania tym długoterminowym trendom zależy, jak będzie się żyło w roku 2050, to istnieje jakaś szansa, że okażą się też przydatne dla uprawiania polityki.
Czytaj także: