Budowa mieszkań na dekady, nie lata

Program Mieszkanie+ w odróżnieniu od 500+ nie będzie spacerkiem, a krótkoterminowe efekty polityczne będą znacznie słabsze – pisze ekonomista

Aktualizacja: 16.08.2018 21:21 Publikacja: 16.08.2018 21:00

Budowa mieszkań na dekady, nie lata

Założenia programu Mieszkanie+ trzeba oceniać pozytywnie, gdyż odpowiada on na realne i długoterminowe potrzeby społeczne, tj. zapewnienie stabilnego i dostępnego finansowo miejsca zamieszkania. To program, który potencjalnie może mieć wpływ na kształtowanie się społeczeństwa oraz rynku pracy w horyzoncie dziesięcioleci. Problem w tym, że jego pomysłodawcy rozbudzili zbyt wielkie oczekiwania w zakresie jego skali i tempa. Programy tego typu realizowane są przez wiele lat, a ich efekty pojawiają się systematycznie wraz z ich rozwojem i nabieraniem „masy". W polskich warunkach istnieje wiele czynników spowalniających program (budowę mieszkań). Mamy mało efektywną administrację państwową i samorządową, brak planów zagospodarowania i właściwie zlokalizowanych gruntów gotowych do szybkiej aktywizacji. Paradoksalnie program trafił na „niekorzystne" warunki rynkowe: bardzo dynamiczne ożywienie w gospodarce w ogóle i w budownictwie, w tym mieszkaniowym, w szczególe. Jednocześnie, czego polska gospodarka nie doświadczała od 25 lat, jednym z największych problemów i barier staje się brak rąk do pracy i rosnąca konkurencja pracodawców o pracowników.

Program niewstrzelony w cykl koniunktury

Polska gospodarka znajduje się w szczycie koniunktury. Jeden z priorytetów programu Mieszkanie+, obok zapewnienia Polakom dostępnych mieszkań, tj. stymulacja i ożywianie gospodarki, jest aktualnie niepotrzebny (nie ta faza cyklu). Programy rządowe tego typu łatwiej i skuteczniej realizuje się w okresach spowolnienia gospodarczego. To wtedy w sytuacji ograniczenia aktywności gospodarczej firm komercyjnych zamówienia rządowe prowadzą do złagodzenia negatywnych skutków spowolnienia lub recesji, dając zatrudnienie firmom budowlanym i ograniczając wzrost bezrobocia. Jednocześnie państwo, które nie musi się ścigać z rozgrzanym rynkiem, może budować odpowiednio tanio (skoro nie ma atrakcyjniejszych zleceń komercyjnych, to firmy budowlane, aby zachować potencjał i przygotować się na cykliczne ożywienie gospodarcze, gotowe są do obniżenia cen usług).

Kluczowym warunkiem powodzenia programu jest zapewnienie odpowiednio atrakcyjnych czynszów dla przyszłych lokatorów. Obecna sytuacja na rynku nie sprzyja osiągnięciu tego celu. W środowisku rosnących kosztów budowy, w tym przede wszystkim kosztów pracowniczych, państwo stoi na trudnej pozycji, gdyż aby zaoferować niskie czynsze, nie może skutecznie konkurować z rozpędzonymi deweloperami, dla których jedynym ograniczeniem jest chłonność rynku i gotowość akceptacji przez klientów wyższych cen. Nie da się utrzymać zakładanych początkowo poziomów czynszu. Prawa ekonomii są nieubłagane.

Płonne nadzieje na przyspieszenie

Powtarzane wciąż zapowiedzi, że program zaraz gwałtownie przyspieszy, czemu posłużą kolejne zmiany legislacyjne i ułatwienia administracyjne, mogą się nie sprawdzić. Wszelkie zmiany prawa powinny być dokonywane po dokładnej analizie ich wpływu na całokształt spraw, a nie tylko jednostkowo, dla osiągnięcia danego celu. Nieprecyzyjne prawo może pogłębić problemy lub stworzyć warunki do patologii i nieprawidłowości.

W zarządzaniu programem Mieszkanie+ niezwykle ważne jest właściwe lokowanie inwestycji. Budowa mieszkań powinna następować tam, gdzie są one najbardziej potrzebne (obecnie i biorąc pod uwagę trendy rozwoju danych miejscowości), nie zaś tam, gdzie akurat znaleziono wolny i prawnie uregulowany grunt, na którym można szybko rozpocząć budowę i następnie przeciąć wstęgę na otwarciu osiedla.

Jakkolwiek program Mieszkanie+ jest słuszny i bardzo potrzebny, nie jest to projekt, który – realizowany z głową – przyniesie w krótkim czasie wielkie korzyści polityczne. To program, który jeśli będzie konsekwentnie i mądrze realizowany, po latach wpłynie korzystnie na standard życia, mobilność i bezpieczeństwo socjalne Polaków. Nie należy jednak oczekiwać efektu politycznego, jaki przyniósł program 500+.

Jakość, a nie ilość

Zbyt duże i ciągle podtrzymywane oczekiwania i obietnice w tym zakresie mogą się zemścić w najmniej pożądanym momencie. Rząd i obóz Zjednoczonej Prawicy nie są już „teflonowe" i różne potknięcia zaczynają być zauważane przez elektorat. Tym samym z politycznego punktu widzenia rządzący powinni uporządkować sytuację oraz nabrać nowego rozpędu. Niemniej problem wolniejszej, niż obiecywano, realizacji programu Mieszkanie+ nie jest tym, który powinien spędzać sen z powiek liderom Zjednoczonej Prawicy. Lepiej jeśli w ramach programu powstanie rocznie kilka tysięcy dobrze zlokalizowanych i dostępnych mieszkań, niżby środki publiczne miały być wydawane na siłę i na wyścigi, co nigdy nie przynosi korzyści, lecz raczej kreuje problemy. Należy usprawniać prawo, wprowadzać ułatwienia dla programu – jednak nie powinno to następować pod ogromną presją polityków.

tytuły i śródtytuły  pochodzą od redakcji

Założenia programu Mieszkanie+ trzeba oceniać pozytywnie, gdyż odpowiada on na realne i długoterminowe potrzeby społeczne, tj. zapewnienie stabilnego i dostępnego finansowo miejsca zamieszkania. To program, który potencjalnie może mieć wpływ na kształtowanie się społeczeństwa oraz rynku pracy w horyzoncie dziesięcioleci. Problem w tym, że jego pomysłodawcy rozbudzili zbyt wielkie oczekiwania w zakresie jego skali i tempa. Programy tego typu realizowane są przez wiele lat, a ich efekty pojawiają się systematycznie wraz z ich rozwojem i nabieraniem „masy". W polskich warunkach istnieje wiele czynników spowalniających program (budowę mieszkań). Mamy mało efektywną administrację państwową i samorządową, brak planów zagospodarowania i właściwie zlokalizowanych gruntów gotowych do szybkiej aktywizacji. Paradoksalnie program trafił na „niekorzystne" warunki rynkowe: bardzo dynamiczne ożywienie w gospodarce w ogóle i w budownictwie, w tym mieszkaniowym, w szczególe. Jednocześnie, czego polska gospodarka nie doświadczała od 25 lat, jednym z największych problemów i barier staje się brak rąk do pracy i rosnąca konkurencja pracodawców o pracowników.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację