Fałszywy bożek (wielkiego) biznesu

Cena akcji danej spółki odzwierciedla tylko kolektywną opinię uczestników rynku o jej obecnej sytuacji i dającej się przewidzieć najbliższej perspektywie.

Publikacja: 09.07.2017 19:32

Irytujące jest, jak różni komentatorzy wymądrzają się, że cena akcji spadła o tyle i tyle, a więc ten i ten jest o tyle i tyle biedniejszy. Albo że giełda idzie w górę, bo rząd jest cudowny i tak świetnie dba o gospodarkę. Oczywiście, nie można powiedzieć, że takie stwierdzenia nie mają żadnych racjonalnych podstaw. Niemniej są one, co tu dużo mówić, niezbyt mądre...

Cena akcji danej spółki odzwierciedla tylko i wyłącznie kolektywną opinię uczestników rynku o jej obecnej sytuacji i – dającej się przewidzieć w oparciu o opublikowane informacje – najbliższej perspektywie (o dalszą z powodu tzw. racjonalnej apatii wielu po prostu nie dba). Nic więcej.

Maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy

Oczywiście opinia rynku bierze się z dogłębnej analizy szczegółowych danych publikowanych przez spółki. Traktowanie jednak ceny ich akcji jak – tu posłużymy się słowami klasyka – jakiegoś bożka, do którego należy się modlić we dnie i w nocy, nie ma większego sensu. Miałoby tylko wtedy, gdybyśmy przyjęli, że hipoteza doskonale efektywnego rynku jest słuszna. A że rynek jest efektywny co najwyżej umiarkowanie, pokazała chociażby ostatnio bańka na rynku dotcomów, potwierdził natomiast ostatni finansowy kryzys.

Kapitalizacja giełdowa, jak kobieta, zmienną jest i nie potrzebuje do tego specjalnego powodu. To nie rentowność kapitału własnego (ROE) czy stopa zwrotu z aktywów (ROA), która ma wyłącznie twarde podstawy oraz zależy bezpośrednio od zarządzających. I nie warto byłoby się nad tym rozwodzić, gdyby nie pewien zaskakujący fakt. Otóż paradygmat oparty na takim błędnym myśleniu stał się jakiś czas temu jedną z najważniejszych idei zarządzania wielkimi biznesami.

Maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy (maximising shareholder value), bo o niej mowa, zakłada, że zarządzający powinni robić wszystko to, co prowadzi do zwiększania wartości spółki dla akcjonariuszy, czyli wzrostu wartości akcji lub wypłaty jak największej dywidendy. Naprawdę? Składanie darów bożkowi powinno być głównym zadaniem prezesów?

Biznes to biznes

To pytania retoryczne. Jack Welch, wieloletni prezes General Electric, stwierdził kiedyś, że maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy to najdurniejsza idea świata. Nie wiem, czy przesadził, ale co do samej diagnozy miał na pewno stuprocentową rację. Głównym zadaniem zarządzających powinno być bowiem dbanie, żeby ich model biznesowy był dobry, lepszy od konkurencji, a produkty i usługi proponowane przez kierowane przez nich firmy chcieli kupować klienci.

W ten sposób najlepiej będą służyć akcjonariuszom (z czym na szczęście zgadza się większość liderów biznesu świata ankietowanych przez Aspen Institute). I tym samym lepiej wspierać gospodarkę, bo bez presji na aktualną cenę akcji (którą w USA, choć nie tylko tam, dodatkowo potęguje fakt, że około 60 proc. wynagrodzeń wysokiej kadry menedżerskiej w spółkach wchodzących w skład indeksu S&P500, jak podaje Lynn Stout z Cornell Law School, to po prostu opcje na akcje) choć trochę pozbędą się krótkowzroczności (short-termism). Ta bardzo często prowadzi bowiem do zaniedbywania nakładów na badania i rozwój (B+R), na czym cierpi z kolei konkurencyjność całych państw oraz rozwój gospodarczy w ogólności.

Cena to nie wszystko

W tym sensie wspomniany klasyk miał rację i każdy bezstronny ekonomista to potwierdzi – wzrost PKB to nie wszystko. Tu też liczy się jakość. Podobnie rzecz ma się do (aktualnej) ceny akcji danej spółki notowanej na giełdzie. Świetnym tego przykładem jest poprzedzający debiut rynkowy Snap Inc. ogromny wzrost ceny akcji spółki Snap Interactive, która to z firmą Evana Spiegla wspólną ma... tylko część nazwy.

Michał Wołangiewicz jest prawnikiem i ekonomistą

Irytujące jest, jak różni komentatorzy wymądrzają się, że cena akcji spadła o tyle i tyle, a więc ten i ten jest o tyle i tyle biedniejszy. Albo że giełda idzie w górę, bo rząd jest cudowny i tak świetnie dba o gospodarkę. Oczywiście, nie można powiedzieć, że takie stwierdzenia nie mają żadnych racjonalnych podstaw. Niemniej są one, co tu dużo mówić, niezbyt mądre...

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację