Właściwy wybór, czy też powołanie bądź mianowanie decydującego o wszystkim podmiotu ma pryncypialne znaczenie dla każdej społecznej organizacji. Tak też jest w środowisku spółek. Ono też bywa konfliktogenne z bardzo różnych powodów. Najczęstsze spory, jakie dotykają wspólników zwykle przebiegają między większościowym a mniejszościowym udziałowcem. Czasami trudno z nich wyjść. Strony uważające się za pokrzywdzone występują wówczas o pomoc do sądu. W krańcowych przypadkach składają powództwo o rozwiązanie spółki ze względu na krzywdzenie mniejszościowego wspólnika.

Kiedy do takich sytuacji dochodzi? Wbrew pozorom nie wtedy, gdy spółka lekko kuleje ekonomicznie, ale gdy prosperuje znakomicie. Jak zwykle chodzi wtedy o pieniądze. Generalnie wszyscy wspólnicy w zależności od zainwestowanego kapitału mają prawo do zysku. Oczekują go także ci, którzy mają nawet niewielkie udziały w spółkowym przedsięwzięciu. Trwałe pozbawianie ich dywidendy bywa groźne dla bytu spółki. Nie po to przecież wykupili udziały, czy akcje w spółce, rezygnując np. z innych inwestycji finansowych, by przez lata nie odnosić korzyści wynikających z posiadanego kapitału.

Takich sytuacji nawet najbardziej cierpliwy i wstrzemięźliwy wspólnik długo nie zniesie. W końcu przystąpi do działania i poprosi sąd o rozwiązanie spółki. Warto do takich sytuacji nie dopuszczać i pamiętać, że inwestowanie to nie hobby. Czasami wystarczy zachowywać się rozsądnie i nie dążyć do zniszczenia partnera w interesach.

W utrzymaniu spółkowej równowagi biznesowej z pewnością pomoże lektura artykułu „Wspólnik też musi być zadowolony z korzyści" Tomasza Rutkowskiego i Martyny Kunke z kancelarii PragmatIQ w Poznaniu.