Marszałek Ryszard Terlecki w wypowiedzi dla radia Plus przyznał, że reforma wymiaru sprawiedliwości nie powiodła się tak, jak tego oczekiwano. Jego zdaniem winne są m.in. słabo przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości ustawy. To zaskakujące oświadczenie wicemarszałka Sejmu, zwłaszcza że jak dotąd w kwestii zmian w sądownictwie panowała w Zjednoczonej Prawicy zgoda. Dziś napięcia polityczne między koalicjantami sprawiają, że ocenie są poddawane sprawy będące spoiwem prawicy. Jednym z nich jest właśnie stosunek do radykalnych zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Marszałek Terlecki uważa, że projekty ustaw reformujących sądy były słabo przygotowane i musiały być poprawiane przez Sejm. Faktem jest, że kolejne nowelizacje ustaw o Trybunale Konstytucyjnym czy Sądzie Najwyższym były pisane na kolanie. Często były spontaniczną reakcją rządu na bieg wypadków, czy to w związku z działaniami UE czy samego środowiska sędziowskiego (reforma KRS jest tego najlepszym przykładem). Zdarzało się, że projekty rządowe były procedowane jako poselskie, aby unikać konsultacji i maksymalnie skrócić czas debatowania nad nimi.
Duże wątpliwości budziło też tempo uchwalania prawa. Niektóre zmiany były forsowane w ciągu 48 godzin, bez głębszej debaty politycznej czy eksperckiej. Błędy, które się pojawiły przy tej okazji, powodowały kolejne szybkie nowelizacje, które łatały „legislacyjne dziury" i niekonsekwencje.
Był temu winien nie tylko Zbigniew Ziobro, ale cała Zjednoczona Prawica. Bo to nie błędy zdecydowały o bałaganie i niepewności prawnej w wymiarze sprawiedliwości, ale brak przemyślanej strategii co do reform i woli szukania kompromisu, przynajmniej z częścią środowiska sędziowskiego i szerzej: prawniczego, które traktowało PiS jak wroga.
Nie powiodła się strategia zakładająca, że najpierw zmienią się instytucje i kadry, a potem reforma sądów, procedury i prawa sprawi, że procesy będą szybsze, sprawiedliwsze. Było to nie do przeprowadzenia bez zjednania sobie przynajmniej umiarkowanej ( w stosunku do PiS) części środowiska sędziowskiego. Zawiodły też nowe kadry i nowe sądowe elity, które miały nową rzeczywistość budować. Pojawił się za to sędziowski aktywizm zmierzający do podważania pisowskich reform wszędzie gdzie się da, zwłaszcza w sądach i instytucjach europejskich. Te oceniły sytuację w Polsce podobnie jak opozycja i sędziowie.