Szułdrzyński: Kaczyński zastawił pułapkę na opozycję

Jeśli potraktować czwartkowe spotkanie liderów opozycji i partii rządzącej jako wyłącznie wizerunkową rozgrywkę, jej zwycięzcą jest Jarosław Kaczyński.

Aktualizacja: 01.04.2016 07:23 Publikacja: 31.03.2016 20:26

Szułdrzyński: Kaczyński zastawił pułapkę na opozycję

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Prezes PiS zaprosił przedstawicieli partii opozycyjnych, rozmawiał z nimi przez kilkadziesiąt minut, a następnie ogłosił, że doszło do znaczącego postępu na drodze do załagodzenia konfliktu o Trybunał Konstytucyjny. I choć na spotkaniu nie ustalono nic konkretnego – poza chęcią do odbywania kolejnych rozmów – Kaczyński osiągnął podwójny efekt wizerunkowy.

Po pierwsze – przejął inicjatywę polityczną. Po drugie – co ważniejsze – tworzy wrażenie, że PiS nie jest agresorem, który łamie demokrację, lecz wyciąga rękę do opozycji i jest gotów do rozmów.

To sygnał wysyłany także za granicę – bo co to za despota, który zaprasza liderów partii opozycyjnych na herbatkę i ciasteczka, wspólnie debatując z nimi nad tym, jak rozwiązać kryzys konstytucyjny? W ciągu kilku dni dowiemy się, czy ten plan się powiódł, jak zagranie Kaczyńskiego zostanie odczytane w Brukseli czy Waszyngtonie.

Dzięki czwartkowemu spotkaniu Kaczyński może teraz grać na czas. Krytykom odpowie, że wprawdzie spór nie został jeszcze rozwiązany, ale prace trwają, a opinię Komisji Weneckiej analizują fachowcy.

Za cały ten manewr Jarosław Kaczyński zapłacił bardzo niewiele – bo przecież na razie nie wycofał się ani na krok, nie zapowiedział publikacji wyroku TK z początku marca.

W pułapkę prezesa PiS dość łatwo dała się złapać opozycja. Większość uczestników spotkania połknęła haczyk, chwaląc inicjatywę Kaczyńskiego (jak Paweł Kukiz) czy mówiąc o „światełku w tunelu" (Ryszard Petru). W sidła PiS wpadł nawet tak wytrawny gracz jak Grzegorz Schetyna. Choć po spotkaniu narzekał, że nie doszło do konkretnych ustaleń, to jednak w rozmowach wziął udział. Teraz, jeśli w końcu do żadnego przełomu nie dojdzie, PiS będzie mógł wskazać jako winowajcę Platformę Obywatelską.

Prezes PiS zaprosił przedstawicieli partii opozycyjnych, rozmawiał z nimi przez kilkadziesiąt minut, a następnie ogłosił, że doszło do znaczącego postępu na drodze do załagodzenia konfliktu o Trybunał Konstytucyjny. I choć na spotkaniu nie ustalono nic konkretnego – poza chęcią do odbywania kolejnych rozmów – Kaczyński osiągnął podwójny efekt wizerunkowy.

Po pierwsze – przejął inicjatywę polityczną. Po drugie – co ważniejsze – tworzy wrażenie, że PiS nie jest agresorem, który łamie demokrację, lecz wyciąga rękę do opozycji i jest gotów do rozmów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem