Brexit to ryzyko destabilizacji

Zastosowanie zasady kraju trzeciego wobec Wielkiej Brytanii po jej wyjściu z Unii Europejskiej może doprowadzić do zachwiania sektora finansowego na Starym Kontynencie.

Aktualizacja: 28.03.2018 21:17 Publikacja: 28.03.2018 21:00

Brexit to ryzyko destabilizacji

Foto: Adobe Stock

Zgodnie z przyjętym przez Wielką Brytanię harmonogramem dokładnie za rok od dziś brexit powinien stać się faktem. Wprawdzie Zjednoczone Królestwo zapewniło sobie ostatnio okres przejściowy, dzięki czemu wolny przepływ towarów, usług, kapitału i ludzi między tym krajem a 27 członkami Unii Europejskiej będzie istniał jeszcze przez 21 miesięcy po formalnym opuszczeniu Wspólnoty przez to państwo, ale czy to wystarczy na przygotowanie się na pobrexitową rzeczywistość? Mam pewne wątpliwości.

Niedoceniane finanse

Jako pracownika instytucji finansowej szczególnie niepokoi mnie niewystarczająca moim zdaniem uwaga poświęcana przyszłości sektora finansowego w Unii po tym „rozwodzie", niezależnie od tego, kiedy dokładnie to nastąpi.

Dużo czasu i energii poświęca się rozważaniom na temat przepływu ludności i wymiany handlowej, co jest jak najbardziej zrozumiałe z uwagi na liczne grono obywateli krajów unijnych mieszkających na Wyspach oraz ugruntowane relacje handlowe między Wielką Brytanią a – jak mówią Anglicy – kontynentem. Dla Polski kwestie te są szczególnie ważne ze względu na ponadmilionową społeczność naszych rodaków mieszkających i pracujących w tym kraju oraz fakt, że jest on trzecim największym odbiorcą eksportu znad Wisły i należy do pierwszej dziesiątki największych partnerów importowych naszego kraju. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej na zlecenie HSBC wśród polskich firm zaangażowanych w międzynarodową wymianę handlową przez firmę badawczą Kantar, 42 proc. rodzimych eksporterów i importerów przewiduje, że brexit będzie miał negatywny wpływ na ich działalność.

Kwestie dotyczące sektora finansowego pozostają poza głównym nurtem negocjacyjnym. Zdaje się panować opinia, że „to nie nasz problem, to problem Brytyjczyków", co może być brzemienne w skutkach, zarówno dla banków czy innych instytucji finansowych, jak i ich klientów w całej Unii, w tym w Polsce.

Kluczowa rola londyńskiego City

To JEST nasz problem. A to dlatego, że wraz z Wielką Brytanią Unię Europejską opuści Londyn, jedno z trzech najważniejszych na świecie (obok Nowego Jorku i Hongkongu) i najważniejsze w Europie centrum finansowe, z którego usług korzysta wiele instytucji i firm działających w na terenie Wspólnoty.

Jak wynika z briefingów Parlamentu Europejskiego, na Londyn przypada obecnie dwie trzecie kapitału pozyskanego przez emitentów europejskich poprzez emisje na rynku dłużnym (DCM) oraz kapitałowym (ECM), przeprowadzone przez banki zarejestrowane w Wielkiej Brytanii, nie tylko rdzennie brytyjskie, ale również międzynarodowe instytucje finansowe, które obrały City za swoje centrum kapitałowe.

Co więcej, 75 proc. unijnego obrotu na rynku walutowym przechodzi przez instytucje finansowe zarejestrowane w Wielkiej Brytanii. To tylko wybrane argumenty świadczące o silnej pozycji tego miasta, wypracowanej, jeszcze zanim powstał wspólny rynek dzięki sprzyjającym temu przepisom, efektowi skali oraz szczególnemu nagromadzeniu w tym miejscu organizacji i zasobów ludzkich.

Polski sektor finansowy jest integralną częścią unijnego i w coraz większym stopniu globalnego systemu finansowego. Połączenia między polskimi bankami a międzynarodowym rynkiem finansowym istnieją nie tylko na poziomie najbardziej ewidentnym, a więc właścicielskim, ale także na innych płaszczyznach, jak choćby na poziomie dostępu do rynków kapitałowych czy do innowacji produktowych powstających w krajach o najbardziej rozwiniętych sektorach finansowych. Co więcej, londyńskie City jest dla polskich emitentów swoistym oknem na świat, które umożliwia im dostęp do inwestorów z różnych stron świata.

Ryzyko destabilizacji

W sytuacji tak daleko rozwiniętej współzależności i integracji brak porozumienia i zastosowanie zasady „kraju trzeciego" w stosunku do Wielkiej Brytanii po jej wyjściu z Unii może w skrajnym przypadku doprowadzić do zachwiania i destabilizacji sektora finansowego w Europie.

Oczywiście w ślad za wyrażoną przez głównego negocjatora unijnego opinią można założyć, że rolę europejskiego centrum finansowego przejmie inny duży ośrodek, np. Paryż lub Frankfurt. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że banki, które zdecydowały się już przenieść część biznesu z Londynu na kontynent, wybierają różne lokalizacje i tak np. HSBC – Paryż, Barclays – Dublin, RBS – Amsterdam, Standard Chartered – Frankfurt, Lloyds – Berlin. Stwarza to ryzyko rozdrobnienia tzw. bankowego rynku hurtowego po brexicie, co stanowi zagrożenie zarówno dla dalszego pogłębiania wspólnego rynku usług finansowych w Unii, jak i tworzy presję na wzrost kosztów, tak związanych z potrzebą alokacji kapitału, jak i kosztów ponoszonych przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa z Unii.

W scenariuszu twardego brexitu instytucje finansowe zarejestrowane w Wielkiej Brytanii będą traktowane w Unii jako podmioty „kraju trzeciego", bez wzajemnego uznania systemów regulacyjnych, co znacznie utrudni podmiotom unijnym korzystanie z usług świadczonych przez brytyjskie instytucje. Dziś w ramach Unii Europejskiej usługi bankowe są regulowane dyrektywami unijnymi i oparte na zasadzie „paszportowania", umożliwiającej instytucji zarejestrowanej w jednym kraju Wspólnoty prowadzenie działalności we wszystkich należących do niej krajach.

Dlatego, niezależnie od tego, jaki docelowy model współpracy pomiędzy Wielką Brytanią a 27 krajami Unii Europejskiej zostanie wypracowany, sektor usług finansowych, w tym polski sektor bankowy, potrzebuje dobrze zdefiniowanego okresu przejściowego, który umożliwi pewną stabilizację w okresie dużej niepewności, w której funkcjonują dziś instytucje finansowe po obu stronach kanału La Manche. Bez takiej stabilizacji w kwestiach regulacyjnych przyjmowane i wdrażane już obecnie przez banki plany awaryjne mogą spowodować niepotrzebne koszty oraz ograniczenia w zakresie działania dla sektora i jego klientów.

Autor jest prezesem HSBC Bank Polska.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację