Irena Kamińska: Sądownictwo w czasach postprawdy

„Suweren” dowiaduje się nieustannie, że sędziowie biorą łapówki, są leniwi, niedbali.

Aktualizacja: 20.02.2017 17:33 Publikacja: 20.02.2017 17:11

Irena Kamińska

Irena Kamińska

Foto: tv.rp.pl

Trwa od wielu dni, a może nawet tygodni nagonka na sądy i sędziów. W każdej telewizji publicznej oglądamy festiwal oskarżeń, pomówień i zwykłego hejtu.  Tzw. "suweren" dowiaduje się nieustannie i wiedza ta utrwalana jest w różny sposób, że sędziowie biorą łapówki, są leniwi, przeważnie niedouczeni i niedbali. Co najgorsze, jedna Pani Sędzia powiedziała, że mają się za "kastę" , czytaj grupę uprzywilejowaną, co pozwala sądzić, że za nic mają prawa obywateli a protestując przeciwko "reformie sądownictwa" bronią własnych interesów i przywilejów.  Dlatego reakcja "suwerena" reprezentowanego przez sejmową większość musi być stanowcza i zdecydowana, trzeba z tą patologią skończyć i raz na zawsze zrobić z tym porządek.

Nowy stopień

Jak wiadomo kłamstwo sączone przez dni, tygodnie i lata staje się obowiązującą prawdą czyli tzw. postprawdą i my sędziowie musimy liczyć się z tym, że wszystkie zapowiedzi " zrobienia porządku" zostaną zrealizowane, a zwykły Kowalski będzie żył w przekonaniu, że sprawy idą w dobrym kierunku a jego prawa po raz kolejny zostały obronione przed nieodpowiedzialnymi sędziami.                                     Podgrzewaniu tej atmosfery służą wyczyny niektórych naszych kolegów, którzy, jeżeli są winni, oby zostali ukarani jak najsurowiej.

Jednak jak wiemy my sędziowie - nie o prawa obywatela w tym wszystkim chodzi. Trzeba zacząć od tego, że to co dzieje się obecnie, nie jest czymś nowym. Nowy jest natomiast stopień agresji wobec sądownictwa, brak jakiejkolwiek dbałości o zachowanie pozorów praworządności i sposób w jaki demoluje się państwo prawa. Prawie nie było władzy i nie było ministra sprawiedliwości, który by nie obejmował urzędu z hasłem "reformy wymiaru sprawiedliwości. Wprawdzie mieliśmy Konstytucję, w której zapisano trójpodział władzy, a władza sądownicza miała być władzą niezależną i odrębną od innych władz, ale tak naprawdę nikt w to nie uwierzył, począwszy od polityków a na sędziach Trybunału Konstytucyjnego skończywszy. Kiedy dzisiaj czyta się uzasadnienia wyroków Trybunału, w których przesądzone zostało, że nadzór administracyjny ministra sprawiedliwości nad sądami nie jest sprzeczny z Konstytucją widać jak na dłoni, że orzekający w nim sędziowie uwierzyli, że wszyscy - a więc również władza ustawodawcza i wykonawcza - stosować się będą do art.10 ust.1 Konstytucji RP, mówiącego o równowadze i harmonijnej współpracy wszystkich trzech władz. Zapomnieliśmy wszyscy o zasadzie, którą zawarł w jednym ze swoich wystąpień , w 1897 r. Sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych Ameryki Oliwer Wendell Holmes Jr. Napisał on, że chcąc poznać znaczenie normy prawnej musimy spojrzeć na nią z punktu widzenia - nie norm moralnych - ale ( aby wykluczyć możliwość takiej interpretacji ) jak zły człowiek, którego obchodzą tylko materialne konsekwencje dające się wywieść z tej normy dzięki znajomości prawa. Człowiek taki -według autora tego poglądu -za nic ma konotacje moralne ( czy też konstytucyjne ) obchodzą go jedynie korzyści, które może wywieść z określonego brzmienia prawa czy też jego odpowiedniej wykładni.

Reforma goni reformę

Ale i my sędziowie , szeregowi i funkcyjni, trochę z powodu zaszłości w minionym ustroju, a trochę też przez to iż całe lata próbowano zrobić z nas posłusznych urzędników nie traktowaliśmy zbyt serio konstytucyjnego zapisu co do tego, że władza sądownicza jest odrębna i niezależna od innych władz. Sędziowie nie zawsze też potrafili wskazać, że wydawane im polecenia wykraczają poza ramy zewnętrznego nadzoru administracyjnego określonego w Konstytucji i Prawie o ustroju sądów. Reformowano nas zatem nieustająco bez ładu i składu, reforma goniła reformę. Jedna często znosiła drugą, głosy środowiska sędziowskiego opiniującego akty prawne dotyczące tych kwestii były na ogół ignorowane a w najlepszym razie uwzględniane w najmniej istotnych kwestiach. Ostatecznie wreszcie, zlikwidowano niezależność sądów jako instytucji, odrywając funkcję dyrektora sądu od zwierzchnictwa prezesa sądu. Zupełnym kuriozum było utworzenie Centrum Zakupów dla Sądownictwa w Krakowie, które miałoby sens dla zakupów strategicznych, ale nie papieru, tuszu dla drukarek i tym podobnych rzeczy. Kiedy wybuchła tam afera, w pierwszej kolejności obwiniono o nią prezesa sądu apelacyjnego, który nie miał żadnej władzy nad dyrektorem tego Centrum i żadnej możliwości kontrolowania jego działań. Czy jest winien czemuś jeszcze, należy to sprawdzić. Ale z pewnością za działania dyrektora Centrum odpowiada minister sprawiedliwości, któremu dyrektor ten podlegał.

 

Przez wszystkie minione lata to władza ustawodawcza uchwalała ustawy ciągle poszerzające kognicję sądów i budżety nie pozwalające na zatrudnienie większej ilości asystentów czy urzędników sądowych, którzy odciążyliby sędziów od pracy biurowej. To władza wykonawcza organizowała sądy. Jedne znosiła drugie tworzyła, dzieliła etaty pomiędzy poszczególne jednostki. Efekt tych wszystkich działań jest taki, że do sądów wpływa już ponad 15 mln spraw. Odejmując nawet 3 mln spraw załatwianych drogą elektroniczną pozostaje 12 mln spraw rocznie na około 10 tys. sędziów. Jak łatwo policzyć jeden statystyczny sędzia powinien załatwiać 1200 spraw rocznie, aby bieżący wpływ mógł zostać opanowany. Rok nie ma tylu dni, poza tym ciągle jeszcze mamy ustawowo zapewnione prawo do urlopu i wolnych sobót oraz niedziel. Sędziowie załatwiają coraz więcej spraw, ale gdzieś jest granica, a w tej pracy ilość nie przechodzi w jakość.

 

Michał Wiącek, menedżer w Zespole Podatków Korporacyjnych w Dziale Doradztwa podatkowego EY

Przez wszystkie minione lata to władza ustawodawcza uchwalała ustawy ciągle poszerzające kognicję sądów i budżety nie pozwalające na zatrudnienie większej ilości asystentów czy urzędników sądowych, którzy odciążyliby sędziów od pracy biurowej. To władza wykonawcza organizowała sądy. Jedne znosiła drugie tworzyła, dzieliła etaty pomiędzy poszczególne jednostki. Efekt tych wszystkich działań jest taki, że do sądów wpływa już ponad 15 mln spraw. Odejmując nawet 3 mln spraw załatwianych drogą elektroniczną pozostaje 12 mln spraw rocznie na około 10 tys. sędziów. Jak łatwo policzyć jeden statystyczny sędzia powinien załatwiać 1200 spraw rocznie, aby bieżący wpływ mógł zostać opanowany. Rok nie ma tylu dni, poza tym ciągle jeszcze mamy ustawowo zapewnione prawo do urlopu i wolnych sobót oraz niedziel. Sędziowie załatwiają coraz więcej spraw, ale gdzieś jest granica, a w tej pracy ilość nie przechodzi w jakość.

 

Już same te wyniki dotychczasowego, ponad dwudziestoletniego reformowania, powinny skłonić polityków do powiedzenia: sorry, nie wychodzi nam, nie umiemy tego zrobić. Może zrobimy coś razem albo potraktujmy poważnie zapis konstytucyjny i spróbujcie sami. Tym bardziej, że jest i funkcjonuje struktura, która obywa się bez ministra sprawiedliwości. Władza ustawodawcza i wykonawcza wedle własnej woli i własnego widzimisię wprowadzała wszystko co postanowiła. Nie byli przeszkodą sędziowie, bo zawsze robili co do nich należy. Wśród karuzeli zmian i zwiększającego się wciąż natłoku obowiązków, głosach polityków i prasy, że jest nas jednak za dużo, kiepskich procedurach i kiepskim prawie staraliśmy się prawo obywatela do sądu uczynić prawem realnym. Tak. Wiem. Być może są wśród nas przestępcy i ludzie niegodni sprawowania sędziowskiego urzędu. Jeżeli naganne działania zostaną udowodnione, system działa, takie osoby czeka usunięcie z urzędu, stosowna kara i infamia. Ale złodziei, łapówkarzy i osoby naruszające prawo w inny sposób znaleźć można także wśród prokuratorów, policjantów i polityków. Należy udowodnić im winę usunąć ze sprawowanych urzędów i ukarać surowiej niż innych. Ale to o niczym nie świadczy. A już na pewno nie o pracy i postawie całej zawodowej grupy. Obraża nas twierdzenie, że w sądach króluje patologia, którą tylko kolejna reforma jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi.

Cel jest jasny

Do czego zatem zmierza ta reforma i jakie przyświecają jej cele. Minister Sprawiedliwości przedstawiając swoje propozycje wskazał na obszary rzeczywiście wymagające zmian: kognicja sądów, procedury, itp. To naprawdę jest bardzo potrzebne i o takie zmiany wołamy od lat. Ale przedstawione już projekty ustaw nie tego dotyczą i napisane są tak , że cel reformy jest jasny i nie budzi cienia wątpliwości . Trybunał Konstytucyjny, niezależną prokuraturę mamy z głowy. Czas na podporządkowanie sądów. Ostatni konstytucyjny organ broniący niezależności sądownictwa i niezawisłości sędziów - Krajowa Rada Sądownictwa - ma być wybierany przez Sejm. Gdyby nawet 15 sędziom tak wybranym przyszła do głowy jakaś niewłaściwa myśl to do podjęcia obowiązującej uchwały konieczna jest zgoda obydwu części Rady , a więc również tej, która składa się głównie z polityków. Pomińmy też kwestię , że Konstytucja nie przewiduje dwóch Rad w Krajowej Radzie Sądownictwa. Wszak obowiązujące prawo a zwłaszcza Konstytucja nie są najważniejsze.                    

Rada składa do Prezydenta wniosek o powołanie danej osoby na urząd sędziego. Już teraz , jak donoszą media ( i nikt tego nie sprostował) , Prezydentowi w wyborze właściwego kandydata pomaga prokurator Święczkowski , a osoba zatrudniona w Kancelarii sporządza kończący sprawę zapis " nie nadaje się" . Przy tak wybranej i funkcjonującej Radzie, jeszcze bardziej niż obecnie ,nie ma szans żaden kandydat, który orzeka niezgodnie z obowiązującą linią rządzącej sejmowej większości. Na sędziów już powołanych i nie myślących o natychmiastowym awansie znajdzie się również sposób. Nowo powołani prezesi sądów i nowo powołani przez nich sędziowie funkcyjni obejmą wszystko odpowiednim nadzorem a sędziowie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wdrożą nowe standardy orzecznictwa dyscyplinarnego . Tak zreformowane sądownictwo będzie nareszcie pod kontrolą.                                      

Jaki to da efekt dla obywateli ?. Każdy może zderzyć się z kolumną pojazdów uprzywilejowanych, albo stać agresywnie na czerwonym świetle. Każdy może znaleźć się na stronach Policji jako osoba poszukiwana i zostać skazany za udział w demonstracji. Każdy sędzia musi liczyć się z tym, że określona decyzja procesowa czy orzecznicza spowoduje wszczęcie w jego sprawie śledztwa. O bardziej drastycznych przykładach braku sędziowskiej niezawisłości z międzywojnia mówiła Pani Profesor Gersdorf na spotkaniu przedstawicieli zgromadzeń 30 stycznia 2017 r.

Słowo " kasta" w moim wystąpieniu na Kongresie Sędziów było oczywistą niezręcznością. Przykro mi, ze względu na to jak to jedno słowo stało się obecnie przydatne. Jestem chyba najczęściej cytowanym mówcą w Europie. Cytowanym bez oznaczenia kontekstu i w złych zamiarach. Gdyby już jednak posługiwać się tą terminologią, która jest absolutnie niewłaściwa, należałoby nas uznać za grupę osób bez żadnych praw i możliwości poprawy własnej sytuacji bo nie mamy na nic wpływu a jesteśmy obarczani winą za wszystkie błędy władzy ustawodawczej i wykonawczej.                                                           

Dalej jednak będę upierać się przy tym, że nasza sytuacja jest wyjątkowa. Wśród trzech konstytucyjnych władz jesteśmy jedyną , której zależy na państwie i która musi ratować obowiązujące w demokratycznym państwa prawa zasady.

Czy to już dno

Polski parlamentaryzm osiągnął dno chociaż tego nie wiadomo jeszcze na pewno. Posłowie głosują nie znając treści ustaw w przekonaniu, że wola partii musi stać się obowiązującym prawem. Władza ustawodawcza i wykonawcza to ta sama władza, wobec czego na placu boju pozostaliśmy tylko my sędziowie. Nie obserwujemy słupków poparcia, nie ubiegamy się o ponowny wybór. Nie bronimy też, o czym trudno przekonać suwerena, żadnych przywilejów. Uprawnienia, które mamy, mają wszystkie służby, policja i wojsk , a tych jest nie 10 tys lecz znacznie, znacznie więcej. Za naszym najważniejszym uprawnieniem - niezawisłością - obywatele zatęsknią dopiero jak jej zabraknie.     

 

Cóż zatem robić ? Również o tym mówiła w swoim wystąpieniu Pani Profesor Gersdorf. Piastujemy władzę publiczną i każdy z nas musi pamiętać rotę sędziowskiej przysięgi. Każdy sędzia, który zgłosi się po zmianach ustaw o KRS i Prawie o ustroju sądów do Rady i na stanowisko prezesa sądu, musi zastanowić się czy uważa je za zgodne z Konstytucją i pomyśleć o tym, że każda władza polityczna kiedyś się kończy. A władza sędziom dana jest po to aby bronili obywateli przed nadużyciami prawa, nawet gdyby tych nadużyć miało dokonywać państwo. Bo z wypowiedzi polityków pośrednio wynika, że nie jest ważne to prawo, które ich ogranicza i chroni prawa obywateli. Wszystkie natomiast ustawy przez nich uchwalone, które być może prawa obywateli naruszają, obowiązują jak najbardziej. Mamy niedocenianą przez nas broń w postaci orzecznictwa. Zgodnego z Konstytucją i ze standardami obowiązującymi w Europie do której ciągle jeszcze należymy. Musimy się wzajemnie wspierać i liczyć na wzajemne wsparcie w razie bezzasadnych ataków. Pozostanie nam tyle wolności i niezawisłości ile jej sami obronimy.

John Kennedy powiedział kiedyś, nietrafnie przypisując tą myśl Dantemu Alighieri, że najgorętszy przedsionek piekieł zarezerwowany jest dla tych, którzy w czasie kryzysu moralnego zachowują neutralność.  

Autorka jest sędzią, prezesem stowarzyszenia Themis

Trwa od wielu dni, a może nawet tygodni nagonka na sądy i sędziów. W każdej telewizji publicznej oglądamy festiwal oskarżeń, pomówień i zwykłego hejtu.  Tzw. "suweren" dowiaduje się nieustannie i wiedza ta utrwalana jest w różny sposób, że sędziowie biorą łapówki, są leniwi, przeważnie niedouczeni i niedbali. Co najgorsze, jedna Pani Sędzia powiedziała, że mają się za "kastę" , czytaj grupę uprzywilejowaną, co pozwala sądzić, że za nic mają prawa obywateli a protestując przeciwko "reformie sądownictwa" bronią własnych interesów i przywilejów.  Dlatego reakcja "suwerena" reprezentowanego przez sejmową większość musi być stanowcza i zdecydowana, trzeba z tą patologią skończyć i raz na zawsze zrobić z tym porządek.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?