Węzły pamięci miasta

Węzeł przesiadkowy musimy traktować jako obiekt w architekturze miasta. Pomyślmy, w jaki sposób przestrzeń, w której mamy przecież spędzić nie więcej niż trzy minuty, mogłaby stać się czymś, co warto zapamiętać.

Aktualizacja: 13.09.2018 17:13 Publikacja: 13.09.2018 17:06

Węzły pamięci miasta

Foto: ROL

W mediach coraz więcej o transporcie. Może dlatego że wybory, a może dlatego że transport, szczególnie publiczny, jest we wszystkich badaniach opinii głównym punktem zainteresowania nas, mieszkańców. Jakość transportu decyduje o naszej wygodzie i atrakcyjności miasta.

Zresztą nie tylko miasta, również obszarów wiejskich, bo cenimy sobie możliwość dostępności, takiej dla wszystkich. W transporcie publicznym wyzwaniem jest możliwość przesiadki. Klasyczna już książka Christophera Alexandra z 1977 r. „Język wzorców, miasta, budynki, konstrukcje" definiuje cechy dobrego węzła przesiadkowego. Czas przesiadania się powinien więc być dłuższy niż trzy minuty – to 150 m. A więc np. od autobusu do tramwaju to 30 m, z metra do autobusu 60 m, a z pociągu do metra 90 m.

W analizie sporządzonej dla Warszawy przez firmę WYG w 2010 r. odległości bywają większe. Bo dla ronda de Gaulle'a niektóre przesiadki to ponad 270 m. Mamy tak i w innych miastach. Ale odległość to nie wszystko. Według książki przebieg linii należy planować tak, by łączyły one węzły przesiadkowe, bo te są kluczem systemu. Muszą być wygodne i bezpieczne, łatwe do korzystania i przyjemne.

A więc ważne jest pełne zadaszenie węzła przesiadkowego, monitoring zapewniający poczucie bezpieczeństwa, taki inteligentny, który analizuje nietypowe zachowania. Potrzebna jest informacja o miejscu, czyli strzałki i informacje wizualne, bo przecież nie wszyscy się orientują, przybysze mogą czuć się bezradni.

A gdy komunikacja jest na wielu poziomach, to konieczne są schody ruchome i windy, bo schody nie bardzo nadają się dla osób z wózkami czy dla niepełnosprawnych. A i niektóre starsze osoby wolą korzystać z windy, bo jest bardziej przyjazna. W zimie warto zapewnić możliwość ogrzewania promiennikiem podczerwonym, takim, który włącza się wtedy, kiedy są ludzie, i grzeje tylko ich, a nie powietrze.

Potrzebny jest też dynamiczny system informacji o tym, kiedy coś ma przyjechać, nie tylko w tym punkcie, w którym jesteśmy, ale również w innych miejscach węzła przesiadkowego. A więc wkraczamy w inteligentne miasto. To jest już zawarte w nowej normie ISO, która za chwilę będzie ogłoszona i opisuje cechy inteligentnego miasta, również dla transportu.

Ale Christopher Alexander – i nasza praktyka – mówi również o tym, że przystanek powinien mieć wartość architektoniczną. Bo węzeł przesiadkowy jest swoistym neuronem mapy naszej pamięci miasta. Jest częścią przestrzeni publicznej. Jak zatem zapewnić jego atrakcyjność i odejść od czysto technologicznej jego funkcji? Musimy traktować go jako obiekt w architekturze miasta. Można więc łączyć z nim dodatkowe funkcje sprzedaży czy usług, małej architektury.

A może powinno być przy nim więcej zieleni, może należy zaproponować rzeźbę miejską. Pomyślmy o tym, w jaki sposób przestrzeń węzła, w którym spędzamy nie więcej niż trzy minuty, mogłaby się stać czymś, co warto zapamiętać. A węzły mamy przecież nie tylko w wielkich miastach, ale też w obszarach wiejskich, gdzie warto pomyśleć o ich formule związanej z dojazdem samochodem do przystanku autobusowego.

Może warto wykorzystać sieć wiejskich sklepów, łącząc je z tradycyjną formułą klubokawiarni, i sfinansować im internet szerokopasmowy, dając podróżnym możliwość posiedzenia i wypicia kawy. Bo przecież nie zawsze autobus przyjedzie na czas.

Ale w mieście to już duże inwestycje. Jak chociażby zrealizowany Dworzec Fabryczny w Łodzi czy w mniejszej skali aleja Solidarności w Warszawie ze wspólnymi peronami dla tramwaju i autobusu, ze szklanym dachem. W Warszawie jest też miejsce na szczególny węzeł. To rondo Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej, metro i kolej śródmiejska.

Może warto połączyć na poziomie kultowej już „patelni" wyjścia z metra, ronda i rozkopać dojście do peronu kolei, przykrywając całość szklanym dachem miejskiej oranżerii? Mielibyśmy całoroczny ogród miejski z drzewami, znak i nowy symbol Warszawy, zielonego miasta. A także wygodę dla podróżnych oraz miejsce atrakcji. ©?

W mediach coraz więcej o transporcie. Może dlatego że wybory, a może dlatego że transport, szczególnie publiczny, jest we wszystkich badaniach opinii głównym punktem zainteresowania nas, mieszkańców. Jakość transportu decyduje o naszej wygodzie i atrakcyjności miasta.

Zresztą nie tylko miasta, również obszarów wiejskich, bo cenimy sobie możliwość dostępności, takiej dla wszystkich. W transporcie publicznym wyzwaniem jest możliwość przesiadki. Klasyczna już książka Christophera Alexandra z 1977 r. „Język wzorców, miasta, budynki, konstrukcje" definiuje cechy dobrego węzła przesiadkowego. Czas przesiadania się powinien więc być dłuższy niż trzy minuty – to 150 m. A więc np. od autobusu do tramwaju to 30 m, z metra do autobusu 60 m, a z pociągu do metra 90 m.

Pozostało 81% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu