Pandemia - czasy wielkiej asymetrii?

W świecie zwierząt monopolizacja zasobów, pokarmu, przestrzeni, partnerów do rozrodu niemal nie występuje. Nie ma ona wielkiego sensu, bo kończy się obniżeniem wariancji praktycznie każdej cechy w populacji, co skutkuje większą wymieralnością części osobników.

Publikacja: 10.05.2020 10:00

Pandemia - czasy wielkiej asymetrii?

Foto: AFP

Strach przed nierównościami, zwłaszcza tymi ekonomicznymi, ale także i w dostępie do edukacji czy zasobów środowiska narasta w dobie pandemii COVID-19. Wielu poszukuje psychologicznego parasola, by poczuć się bezpieczniej. Stąd chęć sięgania po rozwiązania równościowe – wyższe podatki, upaństwowienia, zachęty do dzielenia się „tortem”. W samych zachętach nie widzę nic złego. W przymusie – a i owszem.

SARS-CoV-2 już dokonał zmian, i to bynajmniej wcale nie medycznych czy w systemach zdrowia publicznego, ale przede wszystkim w ludzkiej psychice i ekonomii. Pewnie z odpowiedzią na pytanie – kto i dlaczego zawinił? – należy się jeszcze powstrzymać i obserwować sytuację. Pierwsze konstatacje nie są różowe. Widzimy, że obecna sytuacja to koszty dla wielu, zyski dla nielicznych. Prawdziwie asymetryczna sytuacja, gdzie nawet nie bardzo potrafimy ustalić tych nielicznych zwycięzców.

Teorie spiskowe

Czasy epidemii sprzyjają powstawaniu teorii spiskowych. To przede wszystkim efekt niezrozumienia zjawiska i ogólnego spadku zaufania, często niestety zasłużonego, dla nauki i naukowców. O politykach, którzy de facto podejmują decyzje, lepiej nie wspominać. I to nie tylko polska specjalność ale globalny problem. Nie można jednak żyć wyłącznie w podejrzliwości, że zawsze i wszędzie ktoś chce nas oszukać. Przecież komuś trzeba zaufać? Pytanie tylko komu i czy to będą te same osoby w trakcie i po pandemii? Przykłady wojen i czasów pokoju świadczą, że niekoniecznie. Zdarzało się, że bohaterowie wojennej zawieruchy stawali się przegranymi czasów powojennych, w których liczą się inne cechy psychologiczne i inny sposób komunikowania. Nawet w świecie zwierząt inne samce nadają się do walki, a inne do społecznego, wręcz familijnego życia. Obie te skrajne grupy przekazują geny i zachowania te trwają w populacji. A skoro istnieją, to oznacza, że są po prostu potrzebne. Zatem to ważna rada dla nas, by zamiast dokonywać rozliczeń, pozwolić trwać różnym osobowościom, osobnikom heurystycznie niediagnozowalnym oraz pomysłom. Takim z tendencją do widzenia świata w innym wymiarze niż wyłącznie zero-jedynkowy.

Komplikacje

Należy przyznać, że systemy złożone są praktycznie niewyjaśnialne, przynajmniej w głowie pojedynczego uczonego, choćby nie wiadomo jak wielkim był geniuszem. Mózg może chwilami pracować jak przysłowiowa czarna skrzynka i nawet ma to swoją wartość. Pozwala skutecznie przeżyć znaczącą większość pojawiających się codziennych problemów i wyzwań. Jednak, jeśli coś pójdzie nie tak jak powinno, to wtedy nie ma szans na przeżycie. Uderzenie może być równie nieprzewidywalne jak w przypadku stuku drobnego kamyczka w szklaną szybę. Szklarze i producenci samochodów myślą o takich przypadkach, być może dlatego, że nie są one niczym niezwykłym. My natomiast scenariuszy nie tworzymy. Praktycznie zapomnieliśmy o nich – nawet w rządowych biurach prognoz i międzynarodowych agencji kształtowania przyszłości. To później przynosi konsekwencje w postaci zaskoczenia i zupełnego nieprzygotowania medycznego, psychologicznego, ekonomicznego i wreszcie politycznego. Chaotyczne ruchy i strategia „jakoś to będzie”. No to jakoś jest.

Problemy globalne

Globalizacja jest faktem i składa się na nią szereg procesów: urbanizacja, częste spotkania ludzi, wymiana produktów i usług, szybki transport. Wszystko połączone ze wszystkim, zależności jak w układance domino. Mały klocek przewrócił wielką budowlę dlatego, że była krucha i niestabilna. Trzeba odkopać gruzy, poszukać fundamentów i zacząć odbudowę. Wygrają nie ci, którzy zrobią to najszybciej, ale ci którzy zrobią to najsensowniej. Biorąc pod uwagę wzorce konsumpcji, relacje ze środowiskiem przyrodniczym, ale też przygotowując się na kolejną epidemię. A ona wcale nie musi być podobna do koronawirusa. Czas pomyśleć nie tylko o rozgrywanej wojnie, ale przygotować się na nadchodzące czasy.

W przyrodzie wielu ucieka pod skrzydła państwa, bo boi się (wspomnianych wcześniej) nierówności. Tymczasem trudniej o bardziej asymetryczną wizję biznesu czy sytuacji międzynarodowej niż monopole państwowe. Przyrodnik widzi ten aspekt nieco inaczej, bez większych emocji i na spokojnie. Może sięgnąć po szereg prac bazujących na modelach matematycznych. Jednak o badania z prawdziwą testowalną hipotezą i empirycznym zestawem wyników jest już znacznie trudniej. Wcale nie dlatego, że tak trudno to badać. W świecie zwierząt w sensie praktycznym monopolizacja zasobów, pokarmu, przestrzeni, partnerów do rozrodu niemal nie występuje, a przynajmniej nie w szerokiej skali przestrzennej i czasowej. I to nawet u kultowo przywoływanych słoni morskich czy makaków. Po prostu monopolizacja zasobów nie ma wielkiego sensu, bo kończy się obniżeniem wariancji praktycznie każdej cechy w populacji, co w konsekwencji skutkuje większą wymieralnością części osobników, tworząc efekt trudności w znalezieniu odpowiednich/wartościowych partnerów do rozrodu. Troszkę wygląda to tak jak paradoks arystokracji – z kim się tu pobrać, by sreber nie stracić? I pada na kuzynostwo, co rzecz jasna wpływa na słabsze rekombinacje, a większe mutacje i chów wsobny. Nowe problemy bogatych.

Tylko zwycięzcy piszą historię, ale przecież muszą być też i tacy, którzy zechcą ją czytać. Zwycięstwo może być przekleństwem. Walka, nawet wygrana, z COVID-19 może być okupiona zbyt wysokim kosztem. Kłania się klasyczne zjawisko winner’s curse. Bezzasadnie optymistyczne „parcie na bramkę” wywołane przeszacowaniem pierwszych estymacji statystycznych zjawiska, a w efekcie upadek gospodarki, zniszczona tkanka społeczna, wysyp chorób psychicznych. Tym razem zwycięzca nie weźmie wszystkiego. Jako prymus dostanie baty od życia. Jakaś sprawiedliwość przecież na tym świecie być musi.

 

Prof. dr hab. Piotr Tryjanowski pracuje na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Zajmuje się m.in. zoonozami (chorobami odzwierzęcymi) i relacjami człowiek – zwierzęta.

 

Strach przed nierównościami, zwłaszcza tymi ekonomicznymi, ale także i w dostępie do edukacji czy zasobów środowiska narasta w dobie pandemii COVID-19. Wielu poszukuje psychologicznego parasola, by poczuć się bezpieczniej. Stąd chęć sięgania po rozwiązania równościowe – wyższe podatki, upaństwowienia, zachęty do dzielenia się „tortem”. W samych zachętach nie widzę nic złego. W przymusie – a i owszem.

SARS-CoV-2 już dokonał zmian, i to bynajmniej wcale nie medycznych czy w systemach zdrowia publicznego, ale przede wszystkim w ludzkiej psychice i ekonomii. Pewnie z odpowiedzią na pytanie – kto i dlaczego zawinił? – należy się jeszcze powstrzymać i obserwować sytuację. Pierwsze konstatacje nie są różowe. Widzimy, że obecna sytuacja to koszty dla wielu, zyski dla nielicznych. Prawdziwie asymetryczna sytuacja, gdzie nawet nie bardzo potrafimy ustalić tych nielicznych zwycięzców.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień