– Musimy pamiętać, że rak nie poczeka do końca pandemii, a zaawansowany etap choroby to gorsza odpowiedź na leczenie i gorsze rokowania. W przypadku profilaktyki i diagnostyki, które są filarem sukcesów w onkologii, system kompletnie zamknął się na chorych – tłumaczył prof. Maciej Krzakowski, krajowy konsultant ds. onkologii klinicznej. Ekspert mówił o tym na początku grudnia w Warszawie, w czasie posiedzenia Rady Ekspertów ds. Onkologii Medycznej Racji Stanu. To think tank, który od wielu lat analizuje najbardziej palące i systemowe problemy polskiej ochrony zdrowia.
Zdaniem prof. Adama Maciejczyka, prezesa Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, w skrajnie trudnych warunkach pandemii okazało się, że duże ośrodki specjalistyczne w największym stopniu gwarantują swym podopiecznym bezpieczeństwo onkologiczne i epidemiczne. – O ile przy pierwszej fali epidemii liczba pacjentów zgłaszających się po pomoc spadła, to dzięki dobrej polityce informacyjnej skutecznie wyhamowaliśmy groźną tendencję – ocenił prof. Maciejczyk. A dr Michał Sułkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, podkreślał, że późniejsze zgłaszanie się chorych do lekarzy powoduje, że rośnie dług zdrowotny, jedno z największych zagrożeń pandemii.
Wielka Brytania policzyła, że z powodu Covid-19 wyniki leczenia raka mogą być najgorsze od dekady. – U nas będzie podobnie, ale znacznie boleśniej to odczujemy – podkreślał dr Jakub Gierczyński – ekspert rynku zdrowia.
Zgodnie z danymi raportu OECD wydatki na zdrowie per capita w Polsce wyniosły w ubiegłym roku 1511 euro, podczas gdy średnia europejska to 2572 euro, a w Czechach, które wyprzedzają nas we wszystkich wskaźnikach zdrowotnych, 2323 euro. Wydatki na zdrowie w Polsce są więc o 1000 euro mniejsze niż średnia w Europie.
Leki nowej generacji
Polscy lekarze oczekują inwestycji w nowoczesną diagnostykę i dostępu do najskuteczniejszych terapii na wczesnych etapach choroby. – Ostatnie lata to długo oczekiwany postęp medycyny w jednym z najgorzej rokujących nowotworów – raku jajnika. Dziś, nawet w zaawansowanym stadium choroby, jesteśmy w stanie zapewnić pacjentkom funkcjonowanie w dobrej formie przez wiele lat – powiedział prof. Mariusz Bidziński, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej w Narodowym Instytucie Onkologii -PIB w Warszawie. Jak dodawał, taką szansę daje terapia podtrzymująca inhibitorami PARP, które hamują wzrost nowotworu. Olaparyb i niraparyb to leki zarejestrowane do stosowania niezależnie od statusu mutacji BRCA. U pacjentek z mutacją w genach BRCA zastosowanie inhibitorów PARP w II linii leczenia pozwala na czterokrotne wydłużenie czasu wolnego od progresji. Dla pacjentek bez mutacji BRCA terapia podtrzymująca nie jest obecnie refundowana.