Petru: Potrzebny jest nowy projekt społeczno-liberalny

Chcę się skupić na pokazywaniu Polakom, że po rządach PiS lepsza Polska jest możliwa – mówi były lider Nowoczesnej.

Aktualizacja: 11.05.2018 07:10 Publikacja: 10.05.2018 19:49

Petru: Potrzebny jest nowy projekt społeczno-liberalny

Foto: Rzeczpospolita/ Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Dlaczego rozchodzą się drogi pana i partii, którą pan zakładał i której był liderem?

Ryszard Petru: Na razie mamy do czynienia z odejściem dwóch posłanek, Joanny Scheuring-Wielgus i Joanny Schmidt.

Czyli pańskich najbliższych współpracownic.

Źle, że zmuszone do odejścia z Nowoczesnej są osoby, które partię współzakładały i budowały. Nowoczesna nie jest już tą partią, którą była trzy lata temu, kiedy ją zakładałem w maju 2015 roku.

Bo nie jest już pana partią, a Katarzyny Lubnauer?

Lubnauer nie jest moim wrogiem. Moim politycznym przeciwnikiem jest Kaczyński. Nowoczesna była partią ludzi przedsiębiorczych, osób mających doświadczenie zawodowe spoza polityki, partią tolerancyjną, europejską. Wciąż chcę się utożsamiać z Nowoczesną, ale partie tworzą ludzie. Nowoczesna była partią jednoznaczną. Nie baliśmy się poruszać trudnych tematów. Mówiliśmy o likwidacji przywilejów branżowych, podwyżce wieku emerytalnego, związkach partnerskich. Nowoczesna różniła się od Platformy Obywatelskiej, która unika jednoznaczności w sytuacjach trudnych. Nowoczesna była Polsce potrzebna.

Co się zmieniło?

Nie podejmuje się ważnych tematów, unika debaty, nie ma jednoznacznych decyzji w trudnych sprawach.

I zakłada pan nową partię?

Nie zakładam teraz nowej partii.

Plan Petru nie jest początkiem nowego bytu politycznego?

Plan Petru nie jest zalążkiem nowej partii. Jest formułą pracy nad programem opozycji jako kontroferty do PiS.

Katarzyna Lubnauer powiedziała, że tak naprawdę przestał pan być w Nowoczesnej, gdy założył Plan Petru.

To nieprawda. Występowałem w imieniu Nowoczesnej, jeździłem po Polsce jako przedstawiciel tej partii i każde moje dotychczasowe działanie szło na konto Nowoczesnej, więc nie życzę sobie tego typu insynuacji.

A nie jest tak, że ambicje liderów rozsadzają Nowoczesną od środka?

Nie. Po prostu Nowoczesna miała być partią dla ludzi przedsiębiorczych, partią otwartą, nie kierującą się wyłącznie badaniami opinii publicznej, partią jednoznaczną w wielu kwestiach.

Może jest tak, że stracił pan funkcję lidera Nowoczesnej i – ujmując rzecz kolokwialnie – strzelił pan focha i rozbija partię?

Założyłem stowarzyszenie Plan Petru, podobnie jak większość naszych posłów ma fundacje czy stowarzyszenia. Nie rozbijam partii, nie wyprowadzam z niej nikogo, sam z niej nie wyszedłem. Decyzje koleżanek o wyjściu z partii są ich suwerennymi decyzjami. Byłem skłonny wystartować na szefa klubu parlamentarnego, co przecież jest dowodem chęci mojego zaangażowania w budowę partii. Żeby być skutecznym w polityce, trzeba mieć narzędzia.

Nowoczesna powstawała jako kontroferta wobec PO. Tak było w 2015 roku. Dziś mamy prawie połowę 2018 roku i potrzebna jest silna kontroferta wobec rządów PiS. Przy czym nie wystarczy był tylko anty-PiS-em, trzeba przedstawiać pozytywne oferty. Chcę się skupić na pokazywaniu Polakom, że po rządach PiS lepsza Polska jest możliwa.

Katarzyna Lubnauer chce, żeby Nowoczesna była partią klasy średniej.

Unia Wolności chciała być już rzecznikiem klasy średniej i przegrała. Polacy nie utożsamiają się z klasą średnią. My zawsze mieliśmy być partią ludzie przedsiębiorczych, reprezentujących tych, którzy są w stanie sobie radzić, ale też pomagać tym, którzy sobie nie radzą, jednak nie poprze rozdawnictwa i populizmu.

Pański spór z Lubnauer nie jest sporem ideowym, a sporem ambicjonalnym. Nie pokłóciliście się o program partii, kwestie podejścia do tematu podatków, służby zdrowia, polityki zagranicznej itp.

Są różnice. Chodzi o jednoznaczność. Np. przygotowywany przez Joannę Schmidt projekt ustawy aborcyjnej, na wzór ustawy niemieckiej, został zablokowany po mojej przegranej w partii. W kwestii obniżenia wynagrodzeń posłów uważałem, że należy głosować przeciwko i mocno sprzeciwiać się populizmowi. Jestem przeciwny wstrzymywaniu się od głosu i udawaniu, że jest się trochę w ciąży, a trochę nie.

Co przeważyło o tym, że przestał się pan utożsamiać z Nowoczesną?

To nie kwestia utożsamiania się. Zgłosiłem propozycję obcięcia 500+ dla najbogatszych i sfinansowania tym potrzeb niepełnosprawnych. Szkoda, że nie było chętnych aby to poprzeć. Co do koalicji - byłem za rozmowami z PO, ale nie z pozycji przystawki. Nie ma zjednoczenia opozycji, jest zjednoczenie tylko dwóch partii. Koalicja nie jest podmiotowa. Nie trzeba krytykować PO, ale trzeba się odróżniać.

A nie ma pan wrażenia, że zmarnował swoją polityczną szansę i dziś jest to już zgrana karta?

Większość polityków, którzy coś osiągnęli wcześniej, przeszła przez porażki. Tusk i Kaczyński przegrywali wiele razy, zanim zaczęli odnosić spektakularne zwycięstwa. Kolejne wybory mnie zweryfikują. Mnie porażki wzmacniają i dużo uczą.

Czego pana nauczyła utrata fotela szefa Nowoczesnej, poza tym, żeby nie wierzyć kobietom?

Być ostrożniejszym wobec ludzi i nie obdarzać ich bezgranicznym zaufaniem. W polityce trzeba się kierować ograniczonym zaufaniem, nawet do swoich współpracowników. A ja tworzyłem Nowoczesną przede wszystkim na zaufaniu. Przychodzili do mnie głównie ludzie, których nie znałem.

Lubnauer za bardzo zaufała Schetynie w negocjacjach koalicyjnych?

Grzegorz Schetyna otwarcie mówi o jednej partii. Obawiam się, że idzie w tym kierunku.

Po wyborach samorządowych powstanie nowa partia.

Jest duże zapotrzebowanie na nowy byt polityczny. Coś się wydarzy. Wyobrażam sobie dwie koalicje na wybory parlamentarne w 2019 roku. Wszystko będzie zależało od tego, jak będzie wyglądały wybory samorządowe. Jeśli PO i Nowoczesna przegrają wybory do sejmików, to powstanie nowego ugrupowania będzie przesądzone.

Potrafiłby pan założyć drugi raz partię i wprowadzić ją do parlamentu z dobrym wynikiem?

Raz już to zrobiłem. Pierwszy raz jest najtrudniej. Jak będzie idea, to ludzie za nią pójdą. Nowej partii nie tworzę, ale wiem jedno, bo trudno nie zauważyć, że potrzebny jest nowy projekt społeczno-liberalny.

rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Rzeczpospolita: Dlaczego rozchodzą się drogi pana i partii, którą pan zakładał i której był liderem?

Ryszard Petru: Na razie mamy do czynienia z odejściem dwóch posłanek, Joanny Scheuring-Wielgus i Joanny Schmidt.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Mariusz Kamiński z zarzutami, Michał Szczerba wzburzony
Polityka
Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Donald Tusk: wybieramy różnych rozmówców
Polityka
Cimoszewicz: Miałem wrażenie, że Donald Trump zapomniał nazwiska Andrzeja Dudy
Polityka
Maciej Wąsik w prokuraturze. "Nie przyjąłem do wiadomości zarzutów"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Gen. Roman Polko: Donald Trump znów prezydentem USA? Nie mam obaw