Skargi na konsekwencje błyskawicznej budowy linii wpływały do Rzecznika Praw Obywatelskich od mieszkańców zwłaszcza okolic Suwałk, gdzie wiele osób inwestuje w rozwój agroturystyki. Nie kwestionowali oni konieczności budowy linii, liczyli jednak, że zostanie poprowadzona przez obrzeża miejscowości – okazało się to jednak niemożliwe ze względu na brak infrastruktury potrzebnej inwestorowi. Postawienie linii było możliwe dzięki specjalnej ustawie, która ułatwiła wywłaszczenia pod budowę linii i uprościła procedury odszkodowawcze, dzięki czemu można było zrealizować istotną dla bezpieczeństwa energetycznego państwa inwestycję.
W efekcie działki pod słupy energetyczne wywłaszczano w samej miejscowości, co sprawiło, że linia nie idzie po prostej – słupy stanęły tam, gdzie z prawnego punktu widzenia najłatwiej było je postawić, bo właściciel działki nie protestował. Zygzakująca linia niekiedy otacza siedliska ludzkie z trzech stron. Mieszkańcy skarżą się na hałas linii, na konieczność zmiany planów życiowych oraz na spadek wartości nieruchomości, którego ustawowe odszkodowania nie rekompensują.
- Wszystko to dzieje się na terenach przyrodniczo chronionych, co tym bardziej zwiększa frustrację mieszkańców, którym zmieniło się otoczenie - zauważa RPO.
RPO przyłączył się do trzech spraw sądowych zainicjowanych przez mieszkańców, był bowiem na miejscu i widział, jak gigantyczne słupy wysokiego napięcia stanęły między siedliskami i jaki ma to wpływ na życie lokalnej społeczności. Jedną z takich spraw Wojewódzki Sąd Administracyjny rozstrzygnął po myśli mieszkańców, pozostałe dwie – nie. 3 grudnia rozpatrujący odwołania Naczelny Sąd Administracyjny obie sprawy rozstrzygnął na niekorzyść mieszkańców, przychylając się do argumentów inwestora i państwa.
Prawnie problem polegał na tym, że za wywłaszczenie działek i za sąsiedztwo wielkich słupów energetycznych linii 440 kV właściciele dostali odszkodowanie jak za działki rolne – sądy oceniły, że nadal można w tym miejscu prowadzić uprawy, więc strata nie jest dramatyczna. Mieszkańcy i RPO argumentowali, że wartość ich ziemi i siedlisk nie zależała od rolniczego potencjału i mieli prawo planować tu inną działalność, w tym turystyczną. Obecnie nikt jednak nie będzie chciał wypoczywać w cieniu wielkich, huczących słupów energetycznych.