Nieużytki miejskie nabierają znaczenia

Nieużytkowane grunty w miastach zaczynają odgrywać ogromną rolę jako dodatkowe tereny rekreacji i wypoczynku dla mieszkańców, spragnionych – szczególnie wiosną i latem – naturalnej zieleni i kontaktu z przyrodą.

Aktualizacja: 04.07.2019 16:58 Publikacja: 04.07.2019 16:49

Dobrze wykorzystane nieużytki urbanistyczne zamieniają się w tereny atrakcyjne przyrodniczo

Dobrze wykorzystane nieużytki urbanistyczne zamieniają się w tereny atrakcyjne przyrodniczo

Foto: materiały prasowe

Nieużytki dają twórcom przestrzeni miejskiej dodatkowe możliwości. Bezwartościowy dotąd obszar, bez żadnej funkcji, do niedawna obrazujący tylko stopień zaniedbania, staje się szansą na poprawę jakości życia w mieście – mówi Piotr Sikorski z Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

– Na miejskich nieużytkach, aby stały się one pożyteczne, wcale nie jest potrzebna rozbudowana infrastruktura. Nie tego chcą mieszkańcy, których potrzeby bada nasz zespół. Wystarczy utworzenie ścieżek lub koszenie terenu dwa razy do roku, tak aby dany obszar był łatwiej dostępny – dodaje Piotr Sikorski.

Tendencja do tworzenia na obszarach nieużywanych atrakcyjnych przyrodniczo miejsc wypoczynku jest wyraźna w całej Unii Europejskiej. W Wiedniu na na wpół dzikich terenach nadbrzeżnych Dunaju obywatele austriackiej stolicy stworzyli miejsca do odpoczynku i relaksu, użytkowane w sezonie nawet przez 300 tys. osób dziennie.

Złaknieni natury mieszkańcy Warszawy w ostatnich latach zwrócili się w kierunku Wisły. Tam, gdzie do niedawna istniały tylko nadrzeczne nieużytki, dziś rozkwita miejskie życie. Według szacunków naukowców z SGGW w największych polskich miastach nieużytki urbanistyczne stanowią ok. 10 proc. całkowitego obszaru, mniej więcej tyle samo zajmują parki miejskie oraz zieleńce.

– Oznacza to, że nieużywanych terenów jest niemal tyle samo co zorganizowanych miejsc służących rekreacji. To olbrzymi potencjał – uważa Sikorski.

Pożytki z nieużytku

Architekci krajobrazu są zgodni, że nieużytki pokryte bujną roślinnością mogą poszerzyć ofertę miasta związaną z zieloną infrastrukturą, jednak nigdy nie zastąpią zorganizowanych parków. Parki i zieleńce pozostaną zawsze ważnym elementem każdego rozwiniętego miasta.

Trzeba jednak pamiętać, że utrzymywanie parków w dobrej kondycji jest poważnym obciążeniem dla budżetu miejskiego. Tymczasem nieużytki wzbogacane o dodatkowe, zwykle bardzo proste funkcje, takie jak: dróżka spacerowa, łąka kwietna czy zadbana polana, generują minimalne koszty związane jedynie z podstawowymi pracami takimi jak np. rzadkie koszenie, konieczne do rozwoju wielu gatunków roślin, czy proste rozsiewanie nasion. Dzisiejsi mieszkańcy doceniają zarówno zorganizowane tereny zieleni, jak i te pozostające w stanie półdzikim, co ważne: nie może to być stan zupełnie dziki.

– Niezagospodarowane tereny w miastach są ostoją bioróżnorodności. Takie miejsca mają wielką wartość przyrodniczą, często rosną tam rzadkie gatunki roślin i żyją cenne dla ekosystemu zwierzęta, niektóre z nich zostały zupełnie wyparte z urządzonych terenów zieleni. Tereny te służą też przewietrzaniu miasta. Dbanie o nieużytki w odpowiedni sposób to ekologiczne rozwiązanie – podkreśla Agnieszka Kowalewska, architekt krajobrazu, autorka projektów publicznych terenów zieleni. – Na terenach nieużytków, jeśli są one cenne przyrodniczo, można wykonać niewielkim kosztem ścieżki edukacyjne, organizować spacery, a na koszonych murawach gry i zabawy – zaznacza.

W wielu polskich miastach ta idea zaczyna już zdobywać popularność, m.in. w Warszawie i Krakowie organizowane są „dzikie wyprawy", dzięki którym uczestnicy mają szansę być bliżej natury, bez dalekich wyjazdów. Organizowaniem wypraw w miejską dziką zieleń zajmuje się fundacja Dzieci w Naturę. W ramach akcji prowadzonej we współpracy z Zarządem Zieleni w Krakowie regularnie odbywają się wycieczki na pokryte bujną roślinnością nieużytki miejskie, m.in. nad rzekę, do lasu, w okolicę bagien i rozlewisk.

Wiele dzieci wychowanych w dużych miastach ma utrudniony dostęp do przyrody w naturalnym stanie. Psychologowie rozwoju wskazują, że istnieje tzw. syndrom Baby Jagi, czyli podświadomego strachu przed dziką przyrodą, który należy przezwyciężać, najlepiej od wczesnego dzieciństwa.

Oswajanie przyrody

Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu poszedł o krok dalej, jego aktywiści wydali specjalny przewodnik po nieużytkach i dzikiej naturze pt. „Oswajamy przyrodę miasta i okolic". W poradniku opisano 10 lokalizacji w Krakowie i pod miastem, gdzie można swobodnie spacerować, urządzać rodzinne pikniki i poznawać świat flory i fauny. Chrześcijańska organizacja proekologiczna za swoje hasło przyjęła parafrazę słów z Pisma Świętego: „Czyńcie sobie ziemię kochaną".

Z podobną inicjatywą wypraw edukacyjnych, lecz dla studentów uniwersytetu, wyszli architekci Zuzanna Mielczarek oraz Maciej Łepkowski, którzy 30 maja pod auspicjami Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki przeprowadzili spacer pod hasłem: „Życie nieużytku", w okolicach Skarpy Wiślanej na warszawskim Mokotowie, na terenach dawnej wsi Potok, gdzie nie brakuje przyrody.

– Podczas naszego spaceru edukacyjnego na obrzeżach centrum Warszawy zbadaliśmy różne warstwy miejskich nieużytków: ich nieformalne funkcje i sposoby użytkowania. Pokazaliśmy rosnące znaczenie urbanistyczne postdzikiej przyrody – relacjonuje Maciej Łepkowski, który jest związany z Katedrą Sztuki Krajobrazu SGGW.

– Pojęcie nieużytku bywa odczytywane pejoratywnie, kojarząc się z marnotrawstwem i niegospodarnością. Nieużytki w oczach wielu zdają się pełnić jedynie funkcję rezerw budowlanych, terenów bezczynnie oczekujących na inwestycje – tłumaczy Łepkowski i dodaje: – Tak nie musi być. Nieużytki miejskie tymczasowo można wykorzystać dla innych celów, nawet jeżeli w przyszłości dany teren zostanie zagospodarowany. Warto przekształcać nieużytki w taki sposób, aby wykorzystywać ich aktualny potencjał.

Ważnym wyzwaniem współczesnej urbanistyki staje się zapewnienie społeczeństwom tzw. sprawiedliwości ekologicznej, związanej z równym dostępem ludzi do czystego środowiska naturalnego, niezależnie od ich narodowości, religii, rasy czy statusu materialnego. Problemem staje się coraz bardziej powszechne wykluczenie ekologiczne, sytuacja, w której obywatele muszą żyć w miejscach oddalonych od terenów zielonych, często zdegradowanych przez działalność człowieka, co obniża ich jakość życia.

Mądrze wykorzystywane nieużytki urbanistyczne są dziś szansą na pomnażanie terenów zielonych i wyrównywanie społecznych szans.

Nieużytki dają twórcom przestrzeni miejskiej dodatkowe możliwości. Bezwartościowy dotąd obszar, bez żadnej funkcji, do niedawna obrazujący tylko stopień zaniedbania, staje się szansą na poprawę jakości życia w mieście – mówi Piotr Sikorski z Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

– Na miejskich nieużytkach, aby stały się one pożyteczne, wcale nie jest potrzebna rozbudowana infrastruktura. Nie tego chcą mieszkańcy, których potrzeby bada nasz zespół. Wystarczy utworzenie ścieżek lub koszenie terenu dwa razy do roku, tak aby dany obszar był łatwiej dostępny – dodaje Piotr Sikorski.

Pozostało 89% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu