Prezydent Warszawy odmawia dekretowcom zaświadczeń, iż są właścicielami budynku

Pięć razy sąd administracyjny nakazał wydać zaświadczenie, że dekretowiec jest właścicielem budynku, a prezydent Warszawy pięć razy odmówił.

Aktualizacja: 27.01.2016 05:58 Publikacja: 26.01.2016 17:04

Prezydent Warszawy odmawia dekretowcom zaświadczeń, iż są właścicielami budynku

Foto: www.sxc.hu

Sprawy reprywatyzacyjne często przypominają zabawę w kotka i myszkę. Sądy wydają wyroki, a warszawski ratusz robi wszystko, by ich nie wykonać.

Tak też było w sprawie Marka Kowalczyka-Fernandeza, jedynego spadkobiercy dawnych właścicieli budynków przy ul. Piwnej i Świętojańskiej na warszawskiej Starówce. Od dziesięciu lat walczy z ratuszem o wydanie zaświadczenia, że spełniają warunki z art. 5 dekretu Bieruta. Dzięki temu zaświadczeniu stałby się ich właścicielem.

Prawny ping-pong

O wydanie zaświadczenia wystąpił po raz pierwszy do prezydenta Warszawy w 2006 r. Ten odmówił. Jego zdaniem to nie są te same budynki, które istniały przed drugą wojną światową. Te uległy bowiem całkowitemu zniszczeniu. Po wojnie ich resztki rozebrano i wybudowano nowe. Ponadto nie stoją one dokładnie w tym samym miejscu co te stare.

Marek Kowalczyk-Fernandez odwołał się i postanowienie prezydenta Warszawy zostało uchylone zarówno przez samorządowe kolegium odwoławcze, jak i przez sąd wojewódzki. Sprawę przekazano do ponownego rozpoznania. Prezydent znów odmówił wydania zaświadczenia. I tak było kilka razy. SKO i sąd uchylały postanowienia. Sprawa wracała do prezydenta, a ten odmawiał. Mijały lata.

Nie kasacyjnie, tylko merytorycznie

Tak było do 2013 r. W tym roku Marek Kowalczyk-Fernandez, odwołując się do warszawskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego od orzeczenia SKO, wnioskował, by sprawa wróciła tym razem do SKO i by to ono wydało rozstrzygnięcie merytoryczne. Dysponuje bowiem niezbędnymi dokumentami. Chodzi m.in. o decyzję ministra spraw wewnętrznych unieważniającą decyzję komunalizacyjną dotyczącą tych nieruchomości oraz orzeczenie unieważniające decyzję wydaną na podstawie dekretu.

WSA oddalił skargę. Jego zdaniem SKO ma prawo w tej sprawie wydać jedynie rozstrzygnięcie kasacyjne, a nie merytoryczne. Prawo do rozstrzygnięcia merytorycznego ma jedynie prezydent Warszawy.

Dekretowiec odwołał się więc do Naczelnego Sądu Administracyjnego. We wtorek NSA oddalił skargę Marka Kowalczyka-Fernandeza. Podzielił argumenty WSA.

Twarde prawo

Według niego zaświadczenie wydane na podstawie art. 5 dekretu jest oświadczeniem wiedzy, a nie woli. Prawo do jego wydania przysługuje jednie prezydentowi Warszawy, gdyż to on dysponuje kompletem dokumentów w tej sprawie.

Rozstrzygnięcie samorządowego kolegium odwoławczego oraz wyrok WSA może mieć natomiast charakter czysto kasacyjny. Przepisy nie pozwalają mu w tego typu wypadkach na rozstrzygnięcie merytoryczne.

Naczelny Sąd Administracyjny miał również zastrzeżenia do jakości tej skargi. Jego zdaniem jej uzasadnienie rozmijało się w wielu miejscach z zarzutami. Poza tym powołanie się na niektóre przepisy było nietrafne. NSA jest zaś związany granicami skargi.

Sygn. akt: I OSK 1067/14

Opinia:

Józef Forystek, adwokat specjalizujący się w reprywatyzacji

Tego typu zaświadczenie jest bardzo istotne. Na jego podstawie dekretowiec może wystąpić do sądu o założenie księgi wieczystej dla budynku i staje się jego właścicielem (w oderwaniu od własności gruntu). Może go np. sprzedać. Dlatego władzom Warszawy zależy, by do tego nie dopuścić. Bywa jednak i tak, że budynek przedwojenny uległ całkowitemu zniszczeniu i po drugiej wojnie światowej wybudowano nowy. Wtedy nie będzie już on budynkiem dekretowym i zaświadczenia się nie uzyska. Nawet jednak, gdy posiada się takie zaświadczenie, to nadal toczy się spór o grunt pod budynkiem. Gdyby dekretowiec nie miał zaświadczenia, a miastu udało się wywalczyć korzystne dla siebie rozstrzygnięcie, to może od dekretowca domagać się zwrotu nakładów poczynionych na grunt w postaci wybudowanego budynku. Niezależnie od drogi administracyjnej dekretowiec może wystąpić do sądu cywilnego, by na drodze cywilnej wykazać, że jest właścicielem budynku.

Sprawy reprywatyzacyjne często przypominają zabawę w kotka i myszkę. Sądy wydają wyroki, a warszawski ratusz robi wszystko, by ich nie wykonać.

Tak też było w sprawie Marka Kowalczyka-Fernandeza, jedynego spadkobiercy dawnych właścicieli budynków przy ul. Piwnej i Świętojańskiej na warszawskiej Starówce. Od dziesięciu lat walczy z ratuszem o wydanie zaświadczenia, że spełniają warunki z art. 5 dekretu Bieruta. Dzięki temu zaświadczeniu stałby się ich właścicielem.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego