Dyrektorka i wicedyrektorka zespołu szkół pobrały pieniądze za nadgodziny nauczycieli, mimo że z powodu remontu odwołały dodatkowe zajęcia. Łącznie szkole wypłacono na te lekcje 2,5 tys. zł. Dyrekcja szkoły pieniędzy nie zwróciła. W ten sposób kobiety działały na szkodę starostwa powiatowego. Sąd pierwszej instancji skazał je za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (art. 231 kodeksu karnego) na rok więzienia. Kary pozbawienia wolności warunkowo zawieszono na okres próby jednego roku. Kobiety wniosły apelację, a sąd drugiej instancji uznał ją za słuszną (Sąd Okręgowy w Olsztynie, wyrok z 2 lipca 2018 r. sygn. akt VII Ka 342/18).
Czytaj także: NIK o systemie awansowania nauczycieli
Dyrektorka i wicedyrektorka nie są bowiem funkcjonariuszami publicznymi. Nie mogły być więc pociągnięte do odpowiedzialności na podstawie art. 231 kodeksu karnego.
Definicja funkcjonariusza publicznego zawarta została w art. 115 par 13 kodeku karnego. W punkcie 4 tego przepisu do funkcjonariuszy publicznych zaliczeni zostali pracownicy samorządu terytorialnego, chyba że pełnią wyłącznie czynności usługowe a także inne osoby w zakresie, w którym uprawnione są do wydawania decyzji administracyjnych.
Ustawa o pracownikach samorządowych nie zawiera legalnej definicji pracownika samorządowego. Zakres podmiotowy tego pojęcia precyzują art. 2 i art. 3 ustawy. Zgodnie z nimi o statusie pracownika samorządowego nie decyduje ani charakter jego pracy, ani podstawa nawiązania stosunku pracy, ani pełniona funkcja. Przesądza o nim fakt zatrudnienia w określonych instytucjach samorządowych oraz niepodleganie regulacjom odrębnym w stosunku do ustawy o pracownikach samorządowych. Status prawny nauczycieli reguluje zaś Karta Nauczyciela. Nie są więc pracownikami samorządowymi, mimo że są zatrudnieni w szkołach i placówkach prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego.