Urodził się w Pradze w 1746 roku. Do Polski skrzypek Jan Stefani trafił namówiony przez poznanego w Wiedniu brata króla, księcia Andrzeja Poniatowskiego. W Warszawie został kapelmajstrem kapeli królewskiej, a w 1794 roku napisał muzykę do tekstu Wojciecha Bogusławskiego „Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale".
Ta opera, czy też śpiewogra, trafiła w swój czas. Prapremiera odbyła się niedługo przed wybuchem insurekcji kościuszkowskiej. Piosnka o tym, iż „Serce nie sługa, nie zna, co to pany/nie da się zakuć przemocą w kajdany", miała wówczas dla publiczności jednoznaczny, patriotyczny podtekst. Po trzecim przedstawieniu cenzura zakazała wystawiania „Krakowiaków i Górali", ale w XIX i XX w. dzieło często wracało na scenę, zwłaszcza w momentach ważnych dla Polaków. I dziś ta historia o kłótni polsko-polskiej, której można zapobiec, ma walor uniwersalny.
Niemniej „Krakowiacy i Górale" bardziej kojarzeni są obecnie z autorem libretta i ojcem polskiego teatru Wojciechem Bogusławskim oraz z Karolem Kurpińskim, który w 1816 r. do jego tekstu napisał nową muzykę. Wersja Jana Stefaniego bywa wykonywana, ale on sam pozostaje nieco w cieniu.
A przecież nie opuścił Warszawy do końca życia. Ożenił się z Polką, miał z nią ośmioro dzieci, komponował opery, napisał niemal sto polonezów i wiele innych utworów. Nadał operze „Krakowiacy i Górale" polski, narodowy charakter, m.in. dzięki wykorzystaniu rytmu i melodyki krakowiaka, poloneza czy mazura. Specjaliści nie potrafią stwierdzić, na ile czerpał z autentycznych melodii ludowych, na ile zaś – kierując się ludowymi wzorcami – stworzył oryginalną muzykę.
Podczas Festiwalu „Krakowiacy i Górale" trafią w ręce innego czeskiego artysty, klawesynisty i dyrygenta Václava Luksa, który w 2005 r. założył Praską Orkiestrę Barokową Collegium 1704. Impulsem był projekt związany z muzyką Bacha na potrzeby festiwalu Praska Wiosna, ale szybko Collegium 1704 zaczęło wieść samodzielny żywot.