„Latest Record Project Volume 1”. Dzięki Bogu mamy bluesa oraz bunt

„Latest Record Project Volume 1” to świetny, drapieżny album 75-letniego Vana Morrisona.

Publikacja: 11.05.2021 21:00

„Latest Record Project Volume 1”. Dzięki Bogu mamy bluesa oraz bunt

Foto: fot. mat.pras.

Poza tytułowym utworem, mamy 27 premier, a może też ostatnich piosenek Irlandczyka. Muzycznie płyta wypada znakomicie.

Na branżowych komentarzach o albumie zaważyła jednak opinia o wydanym w grudniu z Erikiem Claptonem bluesie „Stand and Deliver". Zostali wyśmiani jako antymaseczkowcy, bo uznali, że nakazy związane z pandemią gwałcą ich wolność.

Van Morrison od lat miał poczucie krzywdy, co mniej dostrzegano niż muzyczne osiągnięcia łączące celtycką nostalgię i drapieżność rhythm and bluesa. Nie miał wątpliwości, że po sukcesie „Glorii" nagranej z Them, śpiewanej potem przez Patti Smith i The Doors, był oszukiwany, gdy zaczął karierę solową,

Wykorzystano jego niewiedzę, gdy w 1967 r. umówił się z wydawcą na nagranie singli, m.in. hitu „Brown Eye Girl", a wyszła płyta długogrająca, której nie zaakceptował. Z niefortunnej umowy uratował go koncern Warner Bros i wydał słynny album „Astral Weeks". Jednak nawet po latach wspominał w „They Sold Me Out", że zlicytowano go za kilka szekli, co odbierano jako antysemityzm. A może nawiązywał tylko do Biblii? Przecież i blues, i reggae, oparte są na utożsamieniu się z niewolnikami bądź solidarności z nimi.

Na nowej płycie w „Where Have All the Rebels Gone?" szydzi, że czas rock and rolla się kończy, bo młodzi muzycy nie mogą obyć się w muzyce bez komputera Ale snuje też spiskowe historie o tajemniczych „onych", którzy kontrolują media, gdzie nie ma miejsca na niewygodne prawdy.

Jednocześnie w „Why Are You on Facebook" wyśmiewa pragnących zdobyć w świecie wirtualnym to, czego nie mogą mieć w realnym życiu. W „Psychoanalyst's Ball" kpi z tych, którzy odpowiadają za nasze zdrowie, a nie wiedzą nic na pewno, ale to przecież temat sprawdzony przez Arystofanesa czy Moliera.

Morrison jest na pewno szczęśliwy, śpiewając o bluesie („Thank God for the Blues"). Nie można się temu dziwić, bo blues był zawsze muzyką buntu i wolności.

Poza tytułowym utworem, mamy 27 premier, a może też ostatnich piosenek Irlandczyka. Muzycznie płyta wypada znakomicie.

Na branżowych komentarzach o albumie zaważyła jednak opinia o wydanym w grudniu z Erikiem Claptonem bluesie „Stand and Deliver". Zostali wyśmiani jako antymaseczkowcy, bo uznali, że nakazy związane z pandemią gwałcą ich wolność.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”