Coraz częściej duże aglomeracje korzystają z możliwości ?łączenia różnych funkcji.
Powrót do korzeni
Śródmieście Morskie (SeaCity) w Gdyni będzie nową dzielnicą, położoną w sąsiedztwie portu. Władze miasta mają bardzo ambitne plany. Na dawnych terenach przemysłowych powstaną mieszkania, usługi, wysokiej klasy biurowce, marina. Będzie też mnóstwo otwartej przestrzeni publicznej, m.in. deptaki, tereny zielone. Żadne z planowanych osiedli nie zostanie ogrodzone. Nie będzie też miejsca na bylejakość. Wszystkie budynki zaprojektują architekci wyłonieni w konkursach.
– Miasta tak rozwijały się w przeszłości. W jednym miejscu żyło się, handlowało oraz produkowało – mówi prof. Igor Zachariasz z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, członek Towarzystwa Urbanistów Polskich. – Powrót do takiego kształtowania przestrzeni miejskiej to nic nowego, to powrót do korzeni. W Europie Zachodniej z takimi procesami mamy do czynienia od dawna. W Polsce są to dopiero początki.
W jego ocenie za tworzenie przestrzeni z mieszanymi funkcjami muszą odpowiadać właśnie władze samorządowe. – Na pewno nie jest to rola inwestorów prywatnych, którzy nastawieni są na maksymalizację partykularnych celów, a nie na kształtowanie przestrzeni we wspólnym interesie. Ktoś bowiem musi zadbać, by np. biura i zakłady produkcyjne nie były uciążliwe dla stałych mieszkańców – wskazuje prof. Zachariasz.
To nowa dzielnica
– Gdynia jest jednym z niewielu miast na świecie, gdzie samo centrum miasta jest położone bardzo blisko morza. To nasz atut, który chcemy wykorzystać, i wiemy, jak to zrobić – przekonuje Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni.