Pułap 4 tys. mieszkań rocznie możliwy do osiągnięcia

- Jest coraz trudniej kupić grunty w rozsądnych cenach, szczególnie w centrach miast oczekiwane przez sprzedających ceny są nieracjonalne - mówi Michał Sapota, prezes Murapolu

Aktualizacja: 20.11.2017 07:50 Publikacja: 19.11.2017 22:55

Pułap 4 tys. mieszkań rocznie możliwy do osiągnięcia

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Po trzech kwartałach 2017 r. sprzedaliście 2,47 tys. mieszkań, o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. Mieliście ambicję sprzedać 4 tys. lokali w całym roku, co wydaje się bardzo trudne do osiągnięcia – czy była to za wysoko ustawiona poprzeczka?

Michał Sapota, prezes Murapolu: Nasze ambicje nie są wygórowane, trzeba sobie stawiać wysokie cele, jeśli chce się rozwijać. Sprzedaż roczna rzędu 4 tys. mieszkań jest z punktu widzenia dzisiejszego popytu jak najbardziej do osiągnięcia, tak jak poziom kontraktacji 1 tys. lokali kwartalnie jest jak najbardziej do powtórzenia. Uważam, że w przyszłym roku czołowe firmy będą w stanie sprzedać ponad 4 tys. lokali. Wszystko zależy od odpowiedniej skali projektów w ofercie. Nam akurat poprzesuwały się pewne inwestycje, dlatego sprzedaż po trzech kwartałach jest niższa, niż liczyliśmy. Ale kto wie, może uda się osiągnąć poziom 4 tys. lokali, gdyby udało się zawrzeć transakcje pakietowe.

Z inwestorem instytucjonalnym?

Nie, takich wciąż nie ma w Polsce na dużą skalę. Ale jest naprawdę sporo klientów indywidualnych, którzy kupują nawet po kilkanaście mieszkań albo kupują po kilka, ale regularnie. Znaczna część popytu w ostatnich latach to efekt działania takich nabywców.

Z czego wynikają przesunięcia projektów?

Głównie z powodów formalnoprawnych, jak uzyskanie pozwoleń na budowę czy doprowadzenie mediów do działek. Trudno to przyspieszyć. Nie mówimy tu o złej woli czy niechęci urzędników. Po prostu mamy prawo, które daje spore pole do interpretacji. Do tego jest szczyt inwestycyjny na rynku nieruchomościowym, urzędy są zasypane wnioskami, wszystko zabiera jeszcze więcej czasu.

W tym roku padnie kolejny rekord sprzedaży mieszkań, a jak mogą wyglądać najbliższe lata?

Trudno powiedzieć jednoznacznie. Nie widać przesłanek, by miał się załamać popyt. Ale na dobrą sprawę nie ma w Polsce badań pokazujących, jaka jest chłonność rynku, ile mieszkań tak naprawdę potrzeba, rozpiętość prognoz jest bardzo duża. Nikt naprawdę nie wie, ile ludzie chcą kupić lokali i ile pieniędzy chcą na to wydać. Poza tym co jakiś czas pojawiają się nowe czynniki stymulujące popyt, o których nikt wcześniej nie myślał. Od paru lat widzimy rosnący popyt inwestycyjny, a w zeszłym roku pojawił się nowy typ klientów – obywatele Ukrainy. Uważam, że w sposób nieunikniony do Polski wejdą inwestorzy instytucjonalni i to będzie kolejna kwestia stymulująca popyt.

Wskaźniki makroekonomiczne – PKB, inflacja, stopa bezrobocia, wynagrodzenia –przemawiają za tym, że grupa Polaków, która może sobie pozwolić na zakup mieszkania, będzie rosła. Jest raczej przesądzone, że stopy procentowe się nie zmienią przed końcem 2018 r. Nawet jeśli zaczną rosnąć, to przecież nie będzie wyhamowania popytu inwestycyjnego z dnia na dzień.

A czynniki ryzyka?

Jest coraz trudniej kupić grunty w rozsądnych cenach, szczególnie w centrach miast oczekiwane przez sprzedających ceny są nieracjonalne. W perspektywie ostatnich 12 miesięcy wzrost w dużych miastach w dobrych lokalizacjach sięgnął 30–40 proc.

Dla przykładu półtora roku temu kupiliśmy działkę we Wrocławiu i nie byłem zadowolony, że płacimy 760 zł do PUM (koszt działki przeliczony na mkw. mieszkania – red.). Dziś właściciele sąsiednich gruntów rozmawiają o sprzedaży z ceną wyjściową ponad 1 tys. zł do PUM. Mało tego, jest kilku chętnych i licytacja trwa w najlepsze. Z prawdziwie trudną sytuacją mamy do czynienia w Warszawie, gdzie ceny potrafią przebijać 3 tys. zł do PUM, a i tak spółki się licytują.

Do tego dochodzi wzrost kosztów materiałów i wykonawstwa oraz coraz trudniejsza sytuacja na rynku pracowników budowlanych. Ponadto należy podkreślić, że niektóre materiały trzeba importować. Tymczasem ceny mieszkań rosną w tempie 3–4 proc., co nie rekompensuje wzrostu kosztów budowy lokali. Pytanie, przy jakiej marży deweloperzy będą skłonni realizować projekty.

To, co już się dzieje na rynku budowlanym, jest nie do wiary, a przecież jesteśmy przed inwestycjami infrastrukturalnymi, co oznacza, że będzie tylko gorzej. My mamy w grupie generalnego wykonawcę, hurtownię materiałów – wydaje mi się, że takim graczom będzie łatwiej. Warto podkreślić, że nasz portfel projektów w przygotowaniu obejmuje 1,1 mln mkw., czyli około 25 tys. mieszkań. To zapewnia grupie pracę na pięć–sześć lat.

Jak przebiegają zagraniczne inwestycje Murapolu? Jak wygląda rynek w Niemczech?

W Niemczech wszystko schodzi na pniu, ale popyt rozkłada się odwrotnie niż u nas, generują go głównie inwestorzy instytucjonalni, prywatne i państwowe fundusze. Wkrótce ruszamy z budową pierwszego projektu w Berlinie, na 120 mieszkań, i równolegle rozpoczniemy sprzedaż. Jeśli chodzi o drugą inwestycję, w podberlińskim Zossen, na 230 lokali, trwają procedury. Na działce działa centrum handlowe, więc czekając na zielone światło, mamy przychody z czynszów.

W Edynburgu cały czas rozmawiamy z urzędnikami, to dwa mniejsze projekty na 25 i 35 mieszkań. Na jeden z nich mamy już decyzję o pozwoleniu na budowę i procedujemy pozostałe formalności administracyjne.

CV

Michał Sapota, z Grupą Murapol związany od 2009 r., od 2014 r. jest prezesem. Jest również prezesem giełdowego Abadon Real Estate – wykonawczego ramienia Murapolu – oraz szefem rady nadzorczej Skarbiec Holding. Wcześniej pracował m.in. w Ernst & Young, był też dyrektorem finansowym w Sanwilu. Jest absolwentem Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.

Rzeczpospolita: Po trzech kwartałach 2017 r. sprzedaliście 2,47 tys. mieszkań, o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. Mieliście ambicję sprzedać 4 tys. lokali w całym roku, co wydaje się bardzo trudne do osiągnięcia – czy była to za wysoko ustawiona poprzeczka?

Michał Sapota, prezes Murapolu: Nasze ambicje nie są wygórowane, trzeba sobie stawiać wysokie cele, jeśli chce się rozwijać. Sprzedaż roczna rzędu 4 tys. mieszkań jest z punktu widzenia dzisiejszego popytu jak najbardziej do osiągnięcia, tak jak poziom kontraktacji 1 tys. lokali kwartalnie jest jak najbardziej do powtórzenia. Uważam, że w przyszłym roku czołowe firmy będą w stanie sprzedać ponad 4 tys. lokali. Wszystko zależy od odpowiedniej skali projektów w ofercie. Nam akurat poprzesuwały się pewne inwestycje, dlatego sprzedaż po trzech kwartałach jest niższa, niż liczyliśmy. Ale kto wie, może uda się osiągnąć poziom 4 tys. lokali, gdyby udało się zawrzeć transakcje pakietowe.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu