Mieszkaniowa drożyzna opanowała miasta

Średnie transakcyjne ceny lokali w Warszawie, Łodzi, Szczecinie i Lublinie wzrosły w ciągu roku o 14–16 proc. Coraz drożej jest także w innych miastach. To jeszcze nie koniec podwyżek.

Aktualizacja: 16.11.2018 05:47 Publikacja: 15.11.2018 20:00

Mieszkaniowa drożyzna opanowała miasta

Foto: Adobe Stock

Na dwucyfrowe wzrosty cen mieszkań wskazują eksperci Open Finance i Home Brokera. Z analiz wynika, że za mkw. mieszkania w stolicy trzeba dziś zapłacić średnio niemal 8,3 tys. zł. W Szczecinie i Łodzi ceny poszły w górę do ok. 5,2 i 4,9 tys. zł za mkw., odpowiednio. W Lublinie za mkw. lokalu zapłacimy średnio ok. 5,6 tys. zł, a w Gdańsku – 6,4 tys. zł.

Czytaj także: Czynsze rosną, ale ceny bardziej

Bartosz Turek, ekspert Open Finance, mówi, że dla części kupujących to sygnał ostrzegawczy. Jesteśmy na granicy cen z 2007–2008 roku. – Od szczytu poprzedniej hossy wiele się jednak zmieniło – zastrzega Turek. – Wynagrodzenia Polaków wzrosły o ponad połowę, kredyty hipoteczne są o ponad połowę tańsze, a inflacja podniosła ogólny poziom cen o 20–25 proc. – zauważa.

Łukasz Wydrowski, właściciel biura nieruchomości Estatic z Gdańska, potwierdza, że w ujęciu kwotowym ceny mieszkań w wielu miejscach wróciły do poziomów sprzed 10–11 lat. – Jednak biorąc pod uwagę wzrost wynagrodzeń i inflację, za nieruchomości płacimy dziś o ok. 25 proc. mniej niż w czasie niechlubnej bańki cenowej – podkreśla.

Flipperzy i rentierzy

– Ceny w ujęciu nominalnym poziomy sprzed dekady osiągnęły w Trójmieście i Łodzi, a wyraźnie, bo o niemal 14 proc., przewyższyły we Wrocławiu – podaje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – Według danych NBP w szczycie hossy z połowy 2008 r. średnia cena transakcyjna liczona dla siedmiu największych miast wyniosła prawie 7,4 tys. zł za mkw., a dziś jest to nieco ponad 7,1 tys. zł. Różnica jest większa, porównując ceny realne, które uwzględniają inflację.

Łukasz Wydrowski zauważa zaś, że tempo windowania cen w trzecim kwartale jest mniejsze niż w drugim, ale w wielu miastach można nadal odnotować dwucyfrowe wzrosty. –Liderem są duże miasta jak Gdańsk lub Warszawa, które – ze względu duże zapotrzebowanie na pracowników – są głównym celem migracji. Przyciągają też inwestorów, szukających zarobku na flippach (tani zakup, remont, droga sprzedaż) oraz wynajmie krótko- i długoterminowym. Na uwagę zasługują również ośrodki akademickie jak Olsztyn, gdzie mieszkania podrożały o ponad 10 proc.

Popyt na mieszkania wciąż przewyższa podaż. Do wzrostów przyczyniły się też, jak mówi Bartosz Turek, rosnące koszty budowy i drożejąca ziemia. – Te koszty deweloperzy przerzucają na klientów – zauważa.

Jarosław Jędrzyński dodaje, że najbardziej drożeją mieszkania z segmentu popularnego. Symboliczne podwyżki widać w segmencie nieruchomości premium.

Dzisiejsze wzrosty nie są jednak tak dynamiczne jak dziesięć lat temu, na co zwraca uwagę Robert Sulma, ekspert agencji Nowodworski Estates. – To raczej powolne, ale systematyczne wchodzenie na coraz wyższe poziomy – ocenia. – Najbardziej drożeją mieszkania dwupokojowe. Od miesięcy to wyjątkowo poszukiwany towar zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.

Mimo podwyżek cen mieszkania wciąż sprzedają się bardzo dobrze. Nie ma jednak co liczyć, jak mówi Turek, na powtórzenie wyników z 2017 roku, kiedy to w największych miastach deweloperzy sprzedali 72,8 tys. mieszkań (dane Reasa).

źródło:

REAS

Polaka stać na więcej

– Realne jest jednak pobicie wyniku z 2016 roku – uważa ekspert Open Finance. Wtedy to firmy deweloperskie znalazły chętnych na 62 tys. lokali. – Lepsze wyniki powinny odnotować banki, które najprawdopodobniej udzielą w tym roku kredytów mieszkaniowych na kwotę najwyższą od dekady – ok. 52 mld złotych – podaje Bartosz Turek.

W ocenie Jarosława Jędrzyńskiego spadek sprzedaży nowych mieszkań o kilkanaście procent będzie oznaczał, że dokonało się rynkowe przesilenie. – Rynek najprawdopodobniej stoi w obliczu kilkuletniego spowolnienia koniunktury – ocenia. – Dalsze trwałe wzrosty cen w tych okolicznościach byłyby kuriozalne. Bardziej prawdopodobne jest wyhamowanie zwyżek, potem stabilizacja, a po niej większa lub mniejsza korekta trwająca aż do kolejnego ożywienia.

Mniej pesymistyczny jest Turek, który w przyszłym roku spodziewa się kolejnych podwyżek. – Dynamika zmian będzie już mniejsza. Bardziej niż dwucyfrowe prawdopodobne są zmiany na poziomie ok. 5 proc. – przewiduje.

A Łukasz Wydrowski ocenia, że 2019 rok powinien przynieść nieco oddechu, choć jednocyfrowe wzrosty cen raczej się utrzymają. – Polaków po prostu stać na więcej. Bogacimy się, podnosimy standard życia, szukamy pewnej lokaty kapitału, a nieruchomości zawsze nią były – wyjaśnia ekspert. – Zarobek na lokatach jest dziś mniejszy niż współczynnik inflacji. Nawet jeśli ktoś nie dysponuje żywą gotówką, łatwo może ją pozyskać. Banki chętnie udzielają kredytów – dodaje.

Podkreśla, że entuzjazm kupujących podgrzewają wyjątkowo niskie stopy procentowe, dzięki którym kredyty są rekordowo tanie. – Poza tym wysoki wzrost PKB, stabilny rynek pracy i rosnące zarobki dają Polakom poczucie bezpieczeństwa i napędzają popyt – wyjaśnia Łukasz Wydrowski.

Kilkuprocentowych rocznych wzrostów spodziewa się też Robert Sulma. – Wraz ze wzrostem cen mieszkań rosną zarobki Polaków. A raczej odwrotnie – mówi ekspert firmy Nowodworski Estate. Przed końcem roku, jak zawsze o tej porze, klienci będą się spieszyć z zakupami. Część z obawy przed wzrostami cen w przyszłym roku.

Z kolei Łukasz Wydrowski mówi o klientach, którzy rezygnują lub odkładają w czasie zakup nieruchomości. – Kupujący dochodzą do ściany, o czym świadczą także spadki sprzedaży nowych mieszkań – mówi. – Jeśli tempo wzrostu cen utrzyma się, klienci mogą się zniechęcić do zakupów.

Opinia

Michał Cebula prezes HRE Think Thank

Drożeją i nowe, i używane mieszkania. Najszybciej tam, gdzie ceny były stosunkowo niskie, np. w Katowicach i w Łodzi, a także w miastach z dynamiczną gospodarką – np. w Gdańsku. W większości miast ceny przekroczyły poziomy z lat 2007–2008. Ale trzeba pamiętać o inflacji i wzroście wartości całej gospodarki, a tym samym przeciętnego gospodarstwa domowego. W Polsce w zależności od szacunków brakuje od 700 tys. do nawet 3 mln mieszkań. Potrzeby mieszkaniowe długo nie zostaną zaspokojone.

Na dwucyfrowe wzrosty cen mieszkań wskazują eksperci Open Finance i Home Brokera. Z analiz wynika, że za mkw. mieszkania w stolicy trzeba dziś zapłacić średnio niemal 8,3 tys. zł. W Szczecinie i Łodzi ceny poszły w górę do ok. 5,2 i 4,9 tys. zł za mkw., odpowiednio. W Lublinie za mkw. lokalu zapłacimy średnio ok. 5,6 tys. zł, a w Gdańsku – 6,4 tys. zł.

Czytaj także: Czynsze rosną, ale ceny bardziej

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu