W III kwartale br. na sześciu największych rynkach (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Poznań i Łódź) deweloperzy sprzedali (w tym płatne rezerwacje) 13,3 tys. mieszkań netto (nowe umowy minus rozwiązane) – wynika z danych JLL. To o 93 proc. więcej niż w sparaliżowanym lockdownem II kwartale i 17 proc. mniej rok do roku. Po dziewięciu miesiącach deweloperzy sprzedali 39,1 tys. lokali, o 18 proc. mniej rok do roku.

Co zwraca uwagę w danych za III kwartał? Odsetek rezygnacji wrócił do standardowego, kilkuprocentowego poziomu, podczas gdy w II kwartale zwroty pożarły aż 24 proc. wyniku brutto. Podobnie jak w II kwartale, także w okresie lipiec–wrzesień, nabywców najszybciej znajdowały mieszkania z szybkim terminem oddania (sześć miesięcy) i gotowe, przy czym te ostatnie wciąż stanowią niewielki odsetek oferty. Po drugie, liczba zakupionych mieszkań odpowiadała liczbie lokali wprowadzonych do oferty, co świadczy o równowadze. Po trzecie, ceny trzymają się mocno – średnie ceny lokali w ofercie ustabilizowały się na poziomach z II kwartału w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i Wrocławiu, a w Poznaniu oraz Łodzi dalej lekko rosły.

Zdaniem ekspertów JLL niebagatelny wpływ na sprzedaż mieszkań ma ich postrzeganie jako bezpiecznej przystani dla kapitału. W środowisku stóp procentowych bliskich zeru i trzyprocentowej inflacji część ogromnej masy pieniędzy trzymanych przez Polaków w bankach popłynęła – i dalej płynie – m.in. na rynek nieruchomości. Kazimierz Kirejczyk, wiceprezes JLL, zaznacza, że generalnie na świecie obserwowana jest tendencja rosnącego zainteresowania funduszy mieszkaniówką. Ta część rynku postrzegana jest jako lokata defensywna, odpowiednia na trudniejsze czasy. W Polsce rynek ma ogromny potencjał, bo najem inwestycyjny (ang. PRS) jest w powijakach.