- Choć zmiana średniej ceny ofertowej mieszkań, jaką odnotowaliśmy w ciągu ostatniego kwartału, nie jest imponująca, to jednak stanowi wyraźne odstępstwo od dotychczasowego trendu lub zapowiedź jego trwałej zmiany – komentuje Marcin Drogomirecki, ekspert Morizona. - Przez ostatnie lata obserwowaliśmy w Warszawie nieustające wzrosty cen wywoławczych - od marca 2016 do marca 2020 średnia cena mw. używanego mieszkania wzrosła z niespełna 8,4 do ponad 11,4 tys. zł, czyli niemal o 37 proc. (wzrost o ponad 3 tys. zł na jednym metrze). W prostym przeliczeniu oznacza to, że przeciętne, 50-metrowe mieszkanie w stolicy zdrożało w ciągu czterech lat o ponad 150 tys. zł – podkreśla analityk.

Mniejsza oferta

Ekspert zauważa, że jeszcze na początku roku ceny rosły i nic nie zwiastowało zbliżającego się załamania. - Mimo pojawiających się z rzadka głosów, że „tworzy się kolejna bańka mieszkaniowa, która kiedyś musi pęknąć", rynek kwitł, podaż nie zaspokajała popytu, a ceny zarówno używanych jak i nowych mieszkań konsekwentnie pięły się w górę – mówi Marcin Drogomirecki. - Tak było do marca, kiedy cała Polska stanęła w obliczu ogarniającej świat epidemii koronawirusa. Strach przez zakażeniem się, ograniczenia przemieszczania się, wstrząs w wielu gałęziach gospodarki i powszechna niepewność tego, co przyniosą kolejne dni i tygodnie spowodowały nagłe załamanie na rynku mieszkaniowym, niemal z dnia na dzień w całym kraju spadł zarówno popyt jak i podaż ofert. Po nagłym szoku spowodowanym wprowadzeniem lockdown'u przez kolejne trzy miesiące sytuacja zaczęła się stabilizować - ograniczenia stopniowo były znoszone, a klienci zainteresowani zakupem mieszkania oswoili się z nową rzeczywistością i wznowili poszukiwania.

Ruch rośnie

Potwierdza to systematyczny wzrost ruchu w serwisie Morizon.pl. - W czerwcu był już o ponad 37 proc. większy niż w marcu i o ponad 20 proc. większy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – mówi Marcin Drogomirecki. - Jednak wzmożony ruch nie przekłada się wprost na wzrost zainteresowania ofertami – zastrzega.

Z danych Morizon.pl wynika, że w czerwcu pytań o oferty sprzedaży mieszkań w Warszawie było o ponad 11 proc. mniej niż w czerwcu 2019 r. - Takie osłabienie popytu to skutek nie tylko większej ostrożności klientów, których część ograniczyła swoją aktywność do bieżącego monitorowania sytuacji na rynku, ale przede wszystkim ograniczonej podaży nowych, atrakcyjnych ofert – tłumaczy analityk. - Znalezienie atrakcyjnego mieszkania o parametrach możliwie najbardziej wpisujących się w oczekiwania co do lokalizacji, wielkości, stanu i ceny, wymaga wytrwałych poszukiwań i codziennego przeglądania nowych ofert – podkreśla.

Dodaje, że „postwirusowa" sytuacja na rynku w umiarkowanym zakresie wpłynęła na strukturę popytu w Warszawie. - Wg danych Morizon.pl w czerwcu największą część grupy klientów stanowili zainteresowani zakupem mieszkania dwupokojowego - 41,8 proc. (przed rokiem: 39,3 proc.). Niewiele mniejszy odsetek klientów - 37,4 proc. - był zainteresowany ofertami sprzedaży mieszkań trzypokojowych (przed rokiem: 36,5 proc.) – wskazuje ekspert. - Zmiana in minus zaszła w odniesieniu do mieszkań najmniejszych i największych - w czerwcu tego roku 9,5 proc. klientów aktywnie poszukujących ofert zainteresowanych było kawalerkami (przed rokiem: 11 proc.), a 11,3 proc. klientów zainteresowanych było mieszkaniami z czterema pokojami lub więcej (przed rokiem: 13,2 proc.). Zmniejszenie zainteresowania takimi lokalami może być spowodowane osłabieniem popytu ze strony inwestorów kupujących kawalerki na wynajem. Mniejszy popyt na duże mieszkania może się wiązać ze zwiększoną ostrożnością osób, których ambitne plany mieszkaniowe zderzyły się z nieoczekiwanym (lub prawdopodobnym) spadkiem uzyskiwanych dochodów. Ograniczenie popytu może też być spowodowany oczekiwaniem klientów na spadki cen – tłumaczy Marcin Drogomirecki.