Jak zminimalizować negatywne skutki nałogu

Clive Bates: Zniechęcanie ludzi do alternatyw dla papierosów jest niemoralne – uważa były szef brytyjskiego programu zapobiegania paleniu i promocji zdrowia.

Aktualizacja: 12.07.2016 07:04 Publikacja: 11.07.2016 18:29

Clive Bates jest specjalistą ochrony zdrowia i doradcą rządu walijskiego

Clive Bates jest specjalistą ochrony zdrowia i doradcą rządu walijskiego

Foto: materiały prasowe

Rz: Jako były specjalista rządu ds. sytemu opieki zdrowotnej jeździ pan po świecie mówiąc o harm reduction, czyli obniżonej szkodliwości palenia. Na czym ona polega?

Clive Bates, Counterfactual Consulting: Koncepcja obniżonej szkodliwości jest niezwykle prosta: 1,3 mld ludzi zażywa nikotynę w najbardziej niebezpieczny sposób, jaki znamy – pali papierosy. Gdyby dzięki zaawansowanej technologii mogli zażywać nikotynę bez jej spalania, udałoby się w znaczny sposób obniżyć szkodliwość palenia. Teraz staje się to możliwe dzięki urządzeniom, które umożliwiają przyjmowanie nikotyny w formie pary czy takich, które podgrzewają tytoń zamiast go spalać.

Czy jednak nie skuteczniej byłoby całkowicie zerwać z nałogiem?

Nie ulega wątpliwości, że palenie papierosów jest śmiertelnym zagrożeniem dla zdrowia, ale jak pokazuje doświadczenie, to nałóg, który bardzo trudno rzucić. Nawet ci, którzy w tej walce korzystali z terapii nikotynozastępczych czy leków, w większości się poddawali. Takie terapie są skuteczne tylko w przypadku 6–7 proc. palaczy.

Skoro nie można sprawić, by zerwali z nałogiem, należy minimalizować jego groźne skutki. W przypadku palenia przykładem zmniejszonej szkodliwości jest przerzucenie się na urządzenia bazujące na podgrzewaniu tytoniu czy e-papierosy. Tradycyjne papierosy są niebezpieczne ze względu na substancje smoliste i toksyczne gazy. To one powodują raka, choroby sercowo-naczyniowe i układu oddechowego. Produkty, które pozwalają zażywać nikotynę bez wdychania tych produktów – jak papierosy bezdymne, to szansa dla wielu uzależnionych.

Kardiolodzy twierdzą, że nikotyna jest niebezpieczna dla układu sercowo-naczyniowego.

Naczelny lekarz Wielkiej Brytanii twierdzi, że za 90 proc. chorób sercowo-naczyniowych u palaczy odpowiedzialne są substancje smoliste. Nikotyna niezwykle rzadko prowadzi do chorób sercowo-naczyniowych. Taki wniosek płynie choćby z wieloletnich badań nad terapiami nikotyno-zastępczymi i osobami uzależnionymi od snusu (przypomina tabakę — przyp. red.). Owszem, może nasilać objawy już obecnej choroby sercowo-naczyniowej lub ujawnić wcześniej istniejącą wadę tego układu, ale na takiej samej zasadzie jak spożywanie kofeiny czy bieganie maratonów. Jej działanie na zdrowie porównywałbym więc do działania kofeiny. Nie da się oczywiście powiedzieć, że jest całkowicie bezpieczna, ale też w zmniejszaniu szkodliwości, jak sama nazwa wskazuje, nie chodzi o kompletne wyeliminowanie czynnika szkodliwego, ale jego redukcję. Oficjalne stanowisko Królewskiej Akademii Medycznej (Royal College of Physicians – RCP) mówi, że ryzyko wynikające z zażywania nikotyny odpowiada za mniej niż 5 proc. ryzyka wynikającego z palenia papierosów. Oczywiście naukowcy z RCP nie mogą tego powiedzieć z pełnym przekonaniem, bo mają za sobą zaledwie dziesięć lat badań. Mogą natomiast porównać zawartość papierosów tradycyjnych i elektronicznych, dokładnie zbadać skład pary e-papierosowej i dymu tytoniowego. Z tych badań wynika, że toksyny są w tej parze niewykrywalne albo na poziomie 1 proc.

Onkolodzy patrzą na to zupełnie inaczej. Twierdzą, że nie da się przewidzieć długofalowych następstw palenia e-papierosów czy urządzeń bazujących na podgrzewaniu tytoniu.

Potępiając w czambuł palenie e-papierosów onkolodzy, o których mowa, dopuszczają się zaniedbania. To, że nie mamy pełnej wiedzy na temat działania e-papierosów, nie znaczy, że nie wiemy o nich zupełnie nic. Nie możemy założyć, że przez następne pół wieku lepiej ich całkowicie zabronić. Dane na temat e-papierosów czy papierosów bezdymnych można zestawić z tym, co dziś wiemy na temat papierosów tradycyjnych. Dym tytoniowy to produkt reakcji chemicznej, w wyniku której z substratów otrzymujemy produkt o zupełnie innych właściwościach chemicznych i fizycznych. W papierosach bezdymnych i elektronicznych tytoń nie ulega spalaniu, nie ma więc przykrych niespodzianek w postaci toksyn i substancji rakotwórczych.

Uważa pan, ze onkolodzy nie znają tych danych?

Jestem przekonany, że je znają, ale opowiadają się za prohibicją. Uważam, że odstraszanie ludzi od alternatyw dla tradycyjnych papierosów, które dla wielu są jedyną szansą na obniżenie szkodliwych skutków palenia tradycyjnych papierosów, jest niemoralne.

To znaczy, że niemoralna jest Komisja Europejska, która e-papierosy zrównuje z tradycyjnymi, zabraniając ich reklamowania.

Uważam, że regulacje, które nakładają na producentów e-papierosów dodatkowe restrykcje i podatki i zabraniają ich reklamowania, są szkodliwe dla palaczy, i zamiast ograniczać groźne skutki palenia papierosów tradycyjnych, wręcz je promują. Uzależniony od papierosów, który pomimo prób nie był w stanie zerwać z nałogiem, ma bowiem prawo wiedzieć, że istnieje urządzenie, które nie zmuszając go do rezygnacji z nikotyny i gestu palenia, pomoże mu uniknąć szkodliwych substancji.

Przeciwnicy alternatyw dla tradycyjnych papierosów wskazują również na podobne jak w przypadku tradycyjnych papierosów ryzyko palenia biernego. Znam osoby, które od zapachu dymu z e-papierosów boli głowa.

Ale to nie świadczy o szkodliwym działaniu e-papierosów, tylko o nadwrażliwości tych osób, być może na zapach. Trudno porównywać bierne palenie z wdychaniem pary z e-papierosa palonego przez kogoś innego. W przypadku e-papierosów bierny palacz nie wdycha kilku tysięcy molekuł szkodliwych substancji, jakie składają się na dym papierosowy, ale promil tego niespełna 1 procentu szkodliwych substancji, o którym czytamy w stanowisku Królewskiej Akademii Medycyny. Takie uwagi świadczą o tym, jak bardzo brakuje rzetelnej informacji na temat e-papierosów. Owszem, nie da się o nich powiedzieć, że są całkowicie bezpieczne, ale też nie powinno się ukrywać, że dla uzależnionych od papierosów to nawet kilka tysięcy razy bezpieczniejsza forma nałogu.

—rozm. Karolina Ewa Kowalska

Rz: Jako były specjalista rządu ds. sytemu opieki zdrowotnej jeździ pan po świecie mówiąc o harm reduction, czyli obniżonej szkodliwości palenia. Na czym ona polega?

Clive Bates, Counterfactual Consulting: Koncepcja obniżonej szkodliwości jest niezwykle prosta: 1,3 mld ludzi zażywa nikotynę w najbardziej niebezpieczny sposób, jaki znamy – pali papierosy. Gdyby dzięki zaawansowanej technologii mogli zażywać nikotynę bez jej spalania, udałoby się w znaczny sposób obniżyć szkodliwość palenia. Teraz staje się to możliwe dzięki urządzeniom, które umożliwiają przyjmowanie nikotyny w formie pary czy takich, które podgrzewają tytoń zamiast go spalać.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Człowiek poznał kolejną tajemnicę orangutana. Naczelny potrafi się leczyć
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?