Tymczasem AFP informuje, że Chiny zdecydowały się na zamknięcie fragmentu Wielkiego Muru, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.
W Chinach na wirusa, który pojawił się w mieście Wuhan w grudniu 2019 roku, zachorowało ok. 830 osób, 25 chorych zmarło.
Władze Chin, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby zawiesiły transport publiczny w 10 miastach, zamykają świątynie w całym kraju. Ponadto w mieście Wuhan rozpoczęto ekspresową budowę szpitala, w którym mają być leczone jedynie osoby, u których stwierdzono obecność koronawirusa.
Przypadki zachorowań spowodowanych koronawirusem odnotowano jeszcze w siedmiu innych krajach - USA, Tajlandii, Korei Południowej, Japonii, Wietnamie, na Tajwanie i w Singapurze.
Władze Chin obawiają się, że wirus zacznie się rozszerzać szybciej od soboty, gdy setki milionów Chińczyków wyruszą w rodzinne strony, by świętować nadejście Chińskiego Nowego Roku.
Stojący na czele WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus oświadczył 23 stycznia, że chociaż Chiny mierzą się z epidemią wirusa, to jednak na razie nie stanowi on globalnego zagrożenia. - Może się nim stać - zastrzegł jednak.
W związku z walką z wirusem w Chinach zamknięto miasta Wuhan i Huanggang, zamieszkiwane łącznie przez ok. 19 mln osób. Mieszkańcom nie wolno opuszczać obu miast.
Przedstawiciel WHO w Pekinie, Gauden Galea przyznaje, że zamknięcie 11-milionowego miasta jest bezprecedensowym krokiem w historii działań na rzecz ochrony zdrowia.
Koronawirus, który pojawił się w Wuhan ma pochodzenie odzwierzęce - prawdopodobnie pierwsi chorzy zarazili się nim jedząc mięso węży lub nietoperzy, które były nosicielami wirusa.
Jak na razie nie ma skutecznego lekarstwa przeciw wirusowi, który wywołuje symptomy podobne do grypy: gorączkę, problemy z oddychaniem i kaszel.