Lekarz, biolog, immunolog, a po godzinach – malarz. Kierował uniwersytetem w Cambridge i szpitalem w Gambii. Brytyjski szlachcic, ale przede wszystkim Polak z korzeniami z Podlasia. To profesor Leszek Borysiewicz, postać poza wąskimi kręgami naukowców prawie nieznana. A przecież zarówno osiągnięcia naukowe, jak i przewodniczenie jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie powinny czynić go postacią sławną nie tylko na Wyspach, ale i w Polsce. Dotychczas nie uczyniły.
Tytuł za walkę z wirusem
Jako naukowiec i lekarz Leszek Borysiewicz zajmuje się immunologią wirusów, chorobami zakaźnymi, nowotworami złośliwymi indukowanymi wirusami. Za swoją działalność otrzymał wiele nagród, ale najbardziej znaczącym wyróżnieniem było nadanie mu w 2001 roku tytułu szlacheckiego. Królowa Elżbieta II uhonorowała go w ten sposób za wynalezienie szczepionki przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego, będącego przyczyną raka szyjki macicy. Przy czym jego wynalazek służy kobietom już zarażonym wirusem, a nie tylko profilaktycznie.
Borysiewicz, a raczej Sir Leszek Borysiewicz przyznaje, że nie wie, kto wnioskował o to wyróżnienie, zresztą pewnie nigdy się nie dowie. – System brytyjski jest taki, że nikt nigdy nie będzie wiedział, kto mnie zgłosił, poza komitetem królowej – przyznaje profesor.
W Cambridge i w Afryce
Brytyjski tytuł szlachecki otrzymało poza Borysiewiczem niewielu Polaków. Ale nikt z naukowców z polskimi korzeniami nie stanął na czele tak prestiżowego uniwersytetu jak Cambridge. A profesor Borysiewicz był w latach 2010-2017 jego wicekanclerzem, które to stanowisko odpowiada funkcji rektora (kanclerzem jest zwykle osoba mianowana przez monarchę, ale faktycznie uczelnią kieruje wicekanclerz).
Sam Borysiewicz traktował tę funkcję z dystansem i wyjaśnia, że o nominacji nie decydują w tym przypadku osiągnięcia naukowe, ale kompetencje do zarządzania uczelnią, w tym jej finansami. – Mamy [w Cambridge – red.] dużo osób, które otrzymały Nagrodę Nobla i można powiedzieć, ze są to dużo lepsi akademicy ode mnie, ale może nie mieli doświadczenia w prowadzeniu takiej instytucji, jaką jest uniwersytet – wyjaśnia Borysiewicz.