Inkowie operowali skuteczniej niż Amerykanie w XIX w.

W imperium Inków przeprowadzano zabiegi, które m.in. wymagały wiercenia otworów w czaszkach pacjentów. Z najnowszych badań wynika, że Inkowie byli w nich na tyle biegli, że odsetek pacjentów, którzy przeżywali takie operacje, był dwukrotnie wyższy niż w czasie amerykańskiej wojny secesyjnej w XIX wieku - informuje "Newsweek".

Aktualizacja: 13.06.2018 09:38 Publikacja: 13.06.2018 04:39

Inkowie operowali skuteczniej niż Amerykanie w XIX w.

Foto: stock.adobe.com

W artykule opublikowanym w "World Neurosurgery" czytamy, że inkascy chirurdzy osiągnęli wysoki poziom sprawności w zabiegach nazywanych dziś trepanacją czaszki. Zabiegi tego typu były przeprowadzane w świecie od wielu wieków - prawdopodobnie leczono w ten sposób nie tylko urazy głowy, ale również bóle głowy, padaczkę, choroby psychiczne, czasem próbowano też, otwierając czaszkę, wypędzać z pacjenta złe demony.

- Wydaje się, że Inkowie dobrze rozumieli budowę głowy i celowo omijali te fragmenty czaszki, których naruszenie wywołałoby krwotok - mówi dr David S. Kushner, profesor medycyny  z uniwersytetu w Miami.

- Znalezione dotychczas dowody wskazują, że ci starożytni chirurdzy z biegiem czasu stawali się coraz bardziej biegli w tych zabiegach. Osiągali naprawdę znakomite rezultaty - dodaje.

Śmiertelność przy takich operacjach przeprowadzanych w Imperium Inków (istniało od 1438 do 1572 roku) wynosiła od 17 do 25 proc. Tymczasem, podczas toczącej się kilka wieków później wojny secesyjnej, śmiertelność przy podobnych operacjach wynosiła od 46 do 56 proc.

Naukowcom udało się ustalić odsetek udanych zabiegów przeprowadzanych przez chirurgów z państwa Inków na podstawie badania ok. 800 czaszek z okresu od 400 r. p.n.e. do 1500 r. n.e. Analiza czaszek poddawanych trepanacji wskazywała, że z upływem wieków zabiegi były coraz lepiej przeprowadzane, co ostatecznie doprowadziło do tak dużej przeżywalności w XV-wiecznym imperium Inków.

Badacze ustalali czy dana osoba przeżyła operację sprawdzając czy na czaszce w miejscu zabiegu pojawiła się nowa tkanka kostna. Jeśli nie - stwierdzano, że pacjent nie przeżył operacji, lub umarł kilka dni po jej przeprowadzeniu.

Naukowcy spekulują, że inkascy chirurdzy mogli osiągać tak dobre wyniki, ponieważ przestrzegali zasad higieny. - Nie wiemy jak starożytni mieszkańcy dzisiejszego Peru zapobiegali infekcjom, ale wygląda na to, że robili to skutecznie - podkreśla Kushner.

- Nie wiemy też jakich środków znieczulających używali, ale skoro wiemy, że tak często przeprowadzali operacje czaszki, musieli podawać coś pacjentom - prawdopodobnie liście koki. Choć może było to coś innego, może np. sfermentowane napoje - dodaje.

W artykule opublikowanym w "World Neurosurgery" czytamy, że inkascy chirurdzy osiągnęli wysoki poziom sprawności w zabiegach nazywanych dziś trepanacją czaszki. Zabiegi tego typu były przeprowadzane w świecie od wielu wieków - prawdopodobnie leczono w ten sposób nie tylko urazy głowy, ale również bóle głowy, padaczkę, choroby psychiczne, czasem próbowano też, otwierając czaszkę, wypędzać z pacjenta złe demony.

- Wydaje się, że Inkowie dobrze rozumieli budowę głowy i celowo omijali te fragmenty czaszki, których naruszenie wywołałoby krwotok - mówi dr David S. Kushner, profesor medycyny  z uniwersytetu w Miami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”