Czy Polska straci na arenie międzynarodowej przez lex TVN?
Straci, dlatego że podważamy nienaruszalne zasady, zapisane w umowach, choćby o wzajemnej ochronie inwestycji ze Stanami Zjednoczonymi. Ta dyskusja przeniesie się na poziom polityczny, czego najlepszym dowodem jest wypowiedź Antony'ego Blinkena, sekretarza stanu USA. Jeżeli czwarta najważniejsza osoba w USA reaguje po głosowaniu w Sejmie tego samego dnia na lex TVN i ostrzega Polskę, to znaczy, że czeka nas trudna rozmowa z naszym strategicznym partnerem w sytuacji, w której nie mamy argumentów. Jarosław Kaczyński jest przekonany, że jego wspaniała polityka, rozdane pieniądze i stanowiska powinny mu dawać 50–60 proc. poparcia społecznego. A on ma 30 proc. Winnym tego najłatwiej uczynić opozycję, zagranicę i media, szczególnie takie, które są niezależne. Rzecz nie jest nowa, Viktor Orbán robił to wcześniej na Węgrzech...
I udało mu się podporządkować media.
Może dlatego, że był pierwszy w UE i nie patrzono na to z odpowiednią uwagą. W przypadku Polski tej uwagi będzie już więcej.
Różnica między Polską a Węgrami jest taka, że my mamy silne społeczeństwo obywatelskie. Polacy będą protestować i tego nie będzie się dało nie zauważyć. Świat będzie to widział. Węgrzy byli za spokojni, przyjmując autorytarne pomysły Orbána. Tę walkę trzeba dalej prowadzić. Ona będzie trudna, najbliższe miesiące będą gorące i nieprzyjemne. To, co w środę działo się w Sejmie, wywołało we mnie obrzydzenie. Takiego łamania zasad, takiego naśmiewania się z demokracji nie widziałem od dawna, a może wręcz nigdy w polskim parlamencie.