Komisja Europejska pochwaliła się w środę dorobkiem w budowaniu jednolitego rynku cyfrowego, czyli uczynieniu treści cyfrowych dostępnymi dla użytkowników w całej UE na tych samych zasadach. Od maja 2015 r. KE przedstawiła 35 wniosków legislacyjnych i inicjatyw politycznych – są one przedmiotem negocjacji między Parlamentem Europejskim i Radą UE, które wspólnie stanowią prawo w UE. – Komisja wywiązała się ze swojej obietnicy i przedstawiła najważniejsze inicjatywy na rzecz utworzenia jednolitego rynku cyfrowego. Teraz PE i państwa członkowskie muszą jak najszybciej przyjąć te wnioski, by umożliwić tworzenie nowych miejsc pracy oraz pobudzenie przedsiębiorczości i innowacyjności w Europie – powiedział Andrus Ansip, wiceprzewodniczący komisji ds. jednolitego rynku cyfrowego.
Pakiet dotyczący jednolitego rynku cyfrowego jest bardzo ambitny i ma duże znaczenie dla wizerunku UE. Ma poprawić wizerunek Unii, bo konsumenci dzięki unijnym regulacjom zyskają lepszy dostęp do treści cyfrowych. To byłoby osiągnięcie na miarę zniesienia roamingu, które ostatecznie nastąpi za miesiąc. Jednak środowiska twórcze obawiają się o przyszłość europejskich treści kulturalnych. Według nich dobre intencje Brukseli nie biorą pod uwagę faktu, że w praktyce nie ma jednolitego rynku dla filmu, muzyki czy literatury.
– Odbiorcy w różnych krajach UE oglądają częściowo różne filmy, słuchają różnej muzyki, czytają różne książki, preferują różne imprezy sportowe. Jeśli wprowadzimy dla wszystkich paneuropejską licencję, kogo z dostawców będzie na to stać? Chyba tylko amerykańskie koncerny – mówi w nieoficjalnej rozmowie jeden z przedstawicieli branży kreatywnych. Zjednoczyli oni wysiłki we wspólnej inicjatywie pod nazwą „Creativity Works!" i zaapelowali do instytucji unijnych i państw członkowskich o zmiany w projektowanych przepisach.
Jedna z obaw twórców dotyczy tzw. geoblokowania. Uniemożliwia ono odbiorcom z innych państw UE korzystanie z treści cyfrowych lub żąda za nie wyższej ceny. W oryginalnej wersji projektu nowych przepisów na ten temat komisja zaproponowała zakaz geoblokowania, ale tylko w tych dziedzinach, gdzie nie ma praw autorskich. To podobało się twórcom, nie zostali oni zresztą nawet zaproszeni do konsultacji, ale nie było to potrzebne, bo ich nie dotyczyło.
Jednak w pracach nad przepisami Parlament Europejski zmienił ich treść i uwzględnił także treści obłożone prawami autorskimi. Zdaniem branż kreatywnych zabije to niezależną twórczość i zniszczy obecne modele biznesowe, gdzie produkcja np. ambitnego filmu czy muzyki często jest oparta na klauzuli ograniczenia terytorialnego. – To rozporządzenie to o jeden krok za daleko – mówi Helen Smith z organizacji IMPALA reprezentującej niezależnych producentów muzycznych.