Spadkobiercy Króla Popu podkreślają w pozwie, że film "Leaving Neverland" jest jednostronny i oskarża osobę, która już nie może się bronić.
We wcześniejszym piśmie do HBO spadkobiercy piosenkarza piszą, że bohaterowie dokumentu byli przed laty wielokrotnie przesłuchiwani i zaprzeczali molestowaniu przez Michaela Jacksona. Spadkobiercy sugerują również, że obecne działania rzekomych ofiar mają jedynie finansową motywację.
Dwuczęściowy dokument "Leaving Neverland" opowiada o dwóch chłopcach zaprzyjaźnionych z Michaelem Jacksonem. James Safechuck, który miał 10 lat gdy znalazł się na ranczu Neverland i Wade Robson (miał wtedy 7 lat) - opowiadają o pierwszym spotkaniu z Królem Popu oraz o molestowaniu, które miało miejsce na terenie kalifornijskiego rancza Neverland, ale także m.in. w pokoju hotelowym w Paryżu.
Safechuck poznał Jacksona podczas kręcenia reklamówki Pepsi. Twierdzi, że na początku dostał od niego "setki dolarów" i czerwona kurtkę z teledysku "Thriller", a następnie zaproszenie do spędzenia wspólnie wakacji i to wtedy zaczęło się molestowanie. Jego matka "była tuż za drzwiami". Podobnie było w przypadku Robsona. Piosenkarz stracił nimi zainteresowanie, kiedy dorośli, nadal byli jednak lojalni w stosunku do piosenkarza i w latach 90. bronili go przed oskarżeniami o niewłaściwe zachowanie w stosunku do innych chłopców.
W ponad 3-godzinnym filmie są nie tylko wywiady z obecnie 37-letnim Safechuckiem i 41-letnim Robsonem, ale także wypowiedzi ich matek, żon oraz rodzeństwa.