Ostatecznie linia zmuszona była do odwołania 250 lotów. Jednak inaczej, niż było to w czasie poprzednich protestów nie udostępniała listy połączeń, których nie jest w stanie wykonać w piątek, 28 września, zapewniając, że o statusie lotu, czyli czy ostatecznie zostanie wykonany czy też nie, wiedzą wszyscy zainteresowani pasażerowie, którzy zostali poinformowani mailem lub SMS-em.
Dwa dni temu Ryanair zapowiadał, że z powodu strajku będzie zmuszony odwołać 190 połączeń. We wtorek 26 września, zmniejszył tę liczbę do 150 przekonując, że akcja protestacyjna związkowców w Belgii, Holandii, Portugalii, Hiszpanii i we Włoszech jest bardzo ograniczona. Kiedy jednak w ostatniej chwili przyłączyli się niemieccy piloci, liczba ta musiała wzrosnąć. Po rekomendacji niemieckiego związku pilotów Vereinigung Cockpit (VC) piloci Ryanaira zatrudnieni w niemieckich bazach odmówili pracy.
Irlandzki pracodawca zapowiedział, że nie zamierza już negocjować ze swoimi pracownikami w tym kraju i idzie do sądu arbitrażowego.
W wypadku Polski najbardziej ucierpiał Kraków. Odwołane loty to trzy połączenia do Charleroi, Porto, Berlina, a także powroty na tych trasach. Z innych polskich portów Ryanair odwołał po jednym locie powrotnym: z Malagi do Wrocławia i rejs powrotny z Wrocławia do Malagi i rejs powrotny z Modlina do Madrytu. Z Bydgoszczy Ryanair nie poleci do Weeze pod Duesseldorfem.
Zresztą na polskim rynku mają nastąpić poważne zmiany. Rozwinie się czarterowa linia Ryanair Sun, która właśnie szuka pracowników personelu pokładowego, ponieważ zamierza zarejestrować w naszym kraju 16 maszyn. Wcześniej Ryanair Sun, który ma w swojej flocie 5 boeingów 737 informował, że zimą 2018/2019 zwiększy tę liczbę do 10. Od początku roku 2019 wszyscy polscy pracownicy, którzy na razie mają kontrakty zawarte zgodnie z prawem irlandzkim mają stracić etaty i przejść na samozatrudnienie za pośrednictwem polskiej spółki Warsaw Aviation.