Jeżeli powstaje lotnisko, zupełnie nowy organizm, wokół niego siłą rzeczy muszą urosnąć inwestycje i infrastruktura towarzysząca portowi. To jest nie tylko samo lotnisko, ale i tereny magazynowe, baza logistyczna, baza hotelowa, baza transportowa. Potrzebny jest zjazd z autostrady czy jakaś odnoga linii kolejowej. Wszystkie te inwestycje planuje się z wyprzedzeniem wieloletnim, ponad 10-letnim. Tam akurat tereny są rolne, więc teoretycznie prościej jest taką infrastrukturę dobudować.
Rozwiązanie niektórych kwestii specustawą to nie paradoks?
Oczywiście. Mamy tutaj do czynienia z paradoksem, bo zamiast opierać się na przejrzystych, prostych, dobrych przepisach, które umożliwiają realizację różnych inwestycji, dzisiaj tego rodzaju projekt trzeba opierać na specjalnych ustawach, które pozwolą przeciąć węzeł gordyjski wielu innych ustaw, które blokują tego rodzaju inwestycje.
Chodzi np. o kwestię odrolnienia gruntu czy ochronę gruntów rolnych wyższych klas. Jeżeli jedna decyzja na poziomie rządowym jest w stanie wpłynąć na dość istotną zmianę priorytetów jeżeli chodzi o daną lokalizację i świetne grunty już mają nie być chronione, to pytanie, czy dotychczasowe tłumaczenie i ochrona gruntów jest potrzebna i czy to działa. Można tutaj mieć liczne wątpliwości.
Ludzie, którzy mają grunty w najbliższych okolicach nie będą stratni? Jak powstanie lotnisko to będą wywłaszczenia, pytanie po jakich cenach? Czy to nie będą wywłaszczenia po średnich cenach w gminie, co nie byłoby żadnym zyskiem.
Tutaj jest dużo niewiadomych. Lotnisko będzie budowane, raczej na podstawie specustawy, bo inaczej byłoby to nie do przejścia.