W końcu marca związkowcy ogłosili referendum strajkowe. Mogli w nim głosować przez miesiąc wszyscy zatrudnieni na etatach w firmie - łącznie 1,6 tys. pracowników. Jak informują związkowcy dwóch największych organizacji - Związku Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT SA oraz Zw. Zawodowy Pracowników Personelu Pokładowego i Lotniczego 90 proc. głosujących opowiedziała się za strajkiem.

Związkowcy jednak nie podają ilu pracowników wzięło udział w głosowaniu - konkretnie - czy było quorum. protestującym chodzi im o zmianę systemu wynagradzania w spółce, konkretnie o powrót do systemu wynagradzania z czasów sprzed restrukturyzacji, np. do wysokiej gwarantowanej płacy podstawowej i zmniejszenia wysokości wynagrodzenia od liczby wylatanych godzin. System obowiązujący dzisiaj w LOT jest stosowany w większości europejskich linii lotniczych. W niektórych z nich wysokość ostatecznej wypłaty uzależniony jest również np. od skuteczności pracownika w namawianiu pasażerów do robienia zakupów na pokładach samolotów.

Konrad Majszyk z biura prasowego LOT uspokaja, że w tej chwili żaden rejs nie został odwołany, a cały strajk, gdyby do niego doszło, byłby nielegalny. Wiadomo, że normalnie pracować będą osoby, które są na samozatrudnieniu, oraz ci wszyscy, którzy w referendum nie wzięli udziału.

Nadal jest też szansa na porozumienie na linii - pracownicy- zarząd, bo rozmowy toczą się cały czas.