Jak poważnym problemem dla afrykańskich linii lotniczych jest katastrofa samolotu Ethiopian Airlines?
Ethiopian Airlines to właściwie linia globalna, ma wszystkie niezbędne certyfikaty i nigdy nie miała poważnych problemów z bezpieczeństwem. We flocie ma ponad 100 samolotów i siatkę obsługującą ponad 120 kierunków. Lata na prawie wszystkie kontynenty, z wyjątkiem Australii, w tym do kilkunastu miast w Azji i trzynastu w Europie. Operuje między Dublinem a Los Angeles, a więc jest także certyfikowanym przewoźnikiem europejskim.
Nie jest to więc typowa linia afrykańska?
Rynek afrykański jest niezwykle zdywersyfikowany. Afryka jest ponad trzy razy większa niż Europa. To 55 krajów, które łączy wiele różnych przewoźników. Niektóre z nich, jak Royal Air Maroc czy South African Airways, to globalnie rozpoznawalni gracze obsługujący połączenia na wszystkie lub większość kontynentów. Z drugiej strony są też przewoźnicy, którzy zostali wpisani na czarną listę Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Co do zasady – pasażer powinien sprawdzać, czy dana linia jest członkiem Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) i czy ma certyfikat Operational Safety Audit (IOSA). To wiedza dostępna powszechnie na stronach internetowych, w systemach rezerwacyjnych, mają ją agenci sprzedający bilety. Jeśli ktoś odczuwa dyskomfort, powinien porozmawiać z operatorem podróży.
Jakie warunki musi spełnić przewoźnik lotniczy z Afryki, żeby dostać certyfikat?