- Rozmawiamy z Boeingiem w tej sprawie - powiedział Bloomberg TV Michael O'Leary, prezes Ryanaira. To nie może oznaczać nic innego jak fakt, że Ryanair porozumiał się z Boeingiem w sprawie odszkodowania za opóźnienia w dostawach maszyn i zdecydował się zamówić więcej zapewne po bardzo korzystnych cenach. Dla Boeinga jest to wielki sukces, ile by nie kosztował. Wcześniej O'Leary wspominał, że nie wyklucza wymiany floty i włączenia do niej Airbusów. Utrata takiego zamówienia byłaby bardzo dotkliwa.

Przy tym prezes Ryanaira nadal wcale nie wyklucza kupowania Airbusów, ale wskazuje że wcześniej Europejczycy musieliby mocno ściąć ceny swoich maszyn i zaproponować atrakcyjniejsze terminy dostaw. —Jeśli zaproponują odpowiednią cenę, to kupimy te samoloty. Jestem nimi zainteresowany jedynie w wypadku, kiedy włączenie ich do floty pozwoli na obniżenie kosztów. Ale Airbus ma praktycznie pełen portfel zamówień, a ceny są bardzo wysokie i to od czterech – pięciu lat – mówił O'Leary. Jednocześnie ujawnił, że jego rozmowy z Boeingiem dotyczą możliwości zamówienia kolejnych MAXów z podstawowego modelu 8 i podtrzymaniu zamówienia na większe B737 MAX-10. Nowe zamówienie miałoby zostać zrealizowane w latach 2024-2028.

Czytaj także: Kryzys B737 MAX. Dodatkowe szkolenia dla pilotów

Według informacji, jakie Irlandczycy otrzymali z Boeinga wszystkie prace związane z przygotowaniem uziemionych MAXów do ponownej certyfikacji mają zostać zakończone do końca kwietnia 2020, a w maju rozpoczną się loty testowe. To miałoby pozwolić amerykańskim przewoźnikom włączenie tych maszyn do latania z pasażerami w czerwcu- lipcu. Zdaniem O'Leary'ego jednak przewoźnicy europejscy będą mogli korzystać z MAXów dopiero pod koniec lata.

Według oczekiwań prezesa Ryanair miałby otrzymać swoje pierwsze MAXy nie wcześniej, niż we wrześniu-październiku, chociaż 20 maszyn z liczącego 200 sztuk zamówienia zostało już wyprodukowanych. W tej sytuacji pierwsze rejsy nowymi samolotami miałyby odbyć się nie wcześniej, niż w listopadzie.